Przez dwa lata żyli bez ogrzewania i ciepłej wody. Pomogli widzowie Uwagi!

TVN UWAGA! 5322919
TVN UWAGA! 350097
Pani Janina i pan Jan przez dwa lata cierpieli z powodu zimna w nieogrzewanym mieszkaniu. Zimą 70-latkowie spali w czapkach i kurtkach, a przeraźliwy ziąb wpędzał ich w choroby. Poruszeni losem małżeństwa widzowie Uwagi! postanowili im pomóc.

Dopływ gazu do mieszkania państwa Migasów odcięto po tym, jak została urwana rura odprowadzająca spaliny z pieca gazowego. W tym czasie trwała nadbudowa piątego piętra kamienicy. Pełnomocnik inwestora spotkał się z nami, jednak odmówił udziału w reportażu. Przekazał nam, że nie czuje się odpowiedzialny za awarię. Twierdził też, że piec w mieszkaniu starszych ludzi od początku był źle podłączony. Do naprawy instalacji nie poczuwała się też wspólnota kamienicy. Żadna ze stron nie chciała ponosić kosztów naprawy.

Zobaczcie pierwszą część reportażu >

Pomoc prawna i wsparcie

Dzięki pomocy Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza pani Janina i jej mąż dostali pomoc prawą i grzejniki elektryczne.

- Bardzo się cieszymy. To ogromna wsparcie. Sami nie dalibyśmy rady – mówi Jan Migas.

Po podłączeniu elektrycznych piecyków, temperatura w mieszkaniu państwa Migasów znacząco wzrosła.

- Było w granicach 17, 18 stopni, czyli już do wytrzymania – opowiada pan Jan.

W tym samym czasie w sieci założono zbiórkę pieniędzy na rachunki za prąd, bo małżeństwa nie byłoby stać, by je opłacić ze swoich niskich emerytur.

- To łącznie było kilka tysięcy złotych – precyzuje pan Jan.

Pomogli fachowcy

Kolejna zima bez piecyka gazowego nie była dla państwa Migasów łatwym czasem.

- Zachorowałem na COVID, zaraziłem żonę – opowiada Jan Migas.

- Byłam bardzo osłabiona, ręce mnie bolały. Ta zima była bardzo ciężka – dodaje pani Janina.

70-latka miała powikłania po COVID-zie. Dopiero kiedy wyzdrowiała, mogliśmy odwiedzić ją i jej męża, by opowiedzieć im o niezwykłej hojności darczyńców.

- Bardzo wszystkim dziękujemy. Chciałabym wszystkim oddać to ciepło, przytulić ich mocno do serca – mówi wzruszona pani Janina.

Po kilku dniach udało się znaleźć firmę, która podjęła się naprawy rury. Mariusz Krzyżowski i jego pracownicy, poruszeni historią małżeństwa, bez wahania przyjęli zlecenie i od razu przystąpili do pracy.

- Dla mnie cała ta sytuacja jest absurdalna i nie powinno to mieć w ogóle miejsca. Analizując to z technicznego punktu widzenia, to prosta sprawa. Nie rozumiem skąd taka znieczulica ludzka – komentuje pan Mariusz.

podziel się:

Pozostałe wiadomości