Przesłuchanie w błękitnym pokoju

Dzieci, które padły ofiarą przestępstw, w polskich sądach są narażone na rujnujący ich psychikę ponowny kontakt ze swoimi krzywdzicielami. Czy uda się to zmienić?

Dzieci, które stały się ofiarami bądź były świadkami przestępstw, muszą złożyć zeznania w śledztwie, stanąć przed sądem. Spotykają się wtedy ponownie z ludźmi, którzy ich skrzywdzili. Po raz kolejny przeżywają traumę. - Na salę sądową przestępcę wprowadzono razem z moją córką – mówi matka molestowanej 11-latki. – Gdy tylko zobaczyła go na korytarzu, zaczęła uciekać do toalety, chowała się za mnie. Nie potrafiłam wytłumaczyć jej, dlaczego sąd dopuścił do takiego spotkania. Nie mogła potem spać, zaczęła się moczyć, często płakała. Przesłuchanie dziecka powinno przebiegać w takich warunkach, by nie było ono narażone na podobne doświadczenia. Właśnie do tego służą specjalne pomieszczenia, nazywane błękitnymi pokojami, przypominające pokoje zabaw. Dziecku towarzyszy psycholog. - Rozmowę rejestrują kamera i magnetofon – mówi Anna Wesołowska z Sądu Okręgowego w Łodzi. – W sąsiednim pokoju za lustrem weneckim są prokurator, adwokat i protokolant. Staramy się stworzyć idealne warunki do przesłuchania dziecka. W taki sposób przesłuchano 13-letnią dziś Monikę z Łodzi, jedynego świadka makabrycznej zbrodni popełnionej przez swoich rodziców. Zabili oni czwórkę jej młodszych braci, a ich ciała ukryli w plastikowych beczkach w szafie. Miał ją spotkać ten sam los, co jej rodzeństwo. Monikę przesłuchał sędzia w obecności psychologa tylko jeden raz w niebieskim pokoju. Na rozprawie jej zeznania zostały odczytane. Sędziowie jednak często zapominają o dobru dziecka. Tak stało się w tym samym sądzie, rok po sprawie rodziców Moniki. Młoda sędzia asesor wezwała na przesłuchania pięcioro dzieci skrzywdzonych przez seryjnego pedofila. Na sali sądowej małe ofiary stanęły oko w oko ze swoim krzywdzicielem. Podczas przesłuchań sędzia wyprosiła z sali protestujących rodziców dzieci. - Zdarzają się sytuacje, że mimo błękitnych pokoi, sędziowie idą za starym tokiem myślenia – mówi Aleksandra Robacha, seksuolog. – Gdy pracuję z dziećmi lub ich rodzicami, często rodzice nie chcą zgłosić przestępstwa, bo zdają sobie sprawę, co przeżyje ich dziecko. Po to, by uświadomić policjantom, prokuratorom i sędziom, że najmłodszych nie można traktować tak jak dorosłych, fundacja ”Dzieci Niczyje” zorganizowała w tych dniach w warszawskim Pałacu Kultury konferencję naukową ”Dziecko pod parasolem prawa”. Organizatorzy mają nadzieję, że dorośli zmienią swój sposób myślenia o dzieciach, które muszą zeznawać przed sadem. Są optymistami. - Temat jest bardzo specjalistyczny, oczekiwaliśmy, że będzie 200 – 250 osób – mówi Jolanta Zmarzlik, psycholog z fundacji ”Dzieci Niczyje”. – A mamy prawie dwa razy tyle zgłoszeń.

podziel się:

Pozostałe wiadomości