Henryk Stokłosa urodził się 57 lat temu we wsi Lipiny w Wielkopolsce. Jest najmłodszym spośród trzech synów. Na ośmiohektarowej ojcowiźnie pozostał najstarszy z braci - Jan. Henryk jednak od lat nie odwiedza swojej rodziny. Za to buduje imperium rolniczo-przemysłowe. W jego skład wchodzi kilka zakładów rolnych, ferm trzody chlewnej i drobiu, zakłady mięsne, młyny, zakłady utylizacji odpadów poubojowych i padliny. Karierę zawodową Henryk Stokłosa rozpoczął w latach siedemdziesiątych. Miał wtedy niewiele ponad dwadzieścia lat. Jako absolwent technikum samochodowego szybko został kierownikiem Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Margoninie. Wybudował hotel, rozwinął bazę turystyczną w tym mieście i po dwóch latach był już dyrektorem w Chodzieży. Gdy powstało województwo pilskie wpadł w oko władzom nowego województwa. - Wszedł w kontakty z władzami wojewódzkimi i został przez wojewodę Śliwińskiego powołany na dyrektora Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Turystycznego Noteć – wspomina Zygmunt Piechocki, Naczelnik Urzędu Miasta i Gminy w Margoninie w latach 70-tych. - Już z tego stopnia musiał mieć znajomości w Warszawie w biurze turystyki – dodaje. - Bardzo interesował się rozwojem firmy i przede wszystkim utworzeniem własnej grupy remontowo budowlanej, która budowałaby nasze obiekty i remontowała je. A tych budynków było sporo – wspomina Zdzisław Kasztelan, który zna Stokłosę od 30 lat. - Potem okazało się, że ta grupa była wykorzystywana do innych prac - dodaje. Dotarliśmy do szefa takiej grupy remontowo budowlanej. Jan Mertin na przełomie lat 70-tych i 80-tych wykonywał polecenia swojego szefa - Henryka Stokłosy. Wśród tych zadań były zlecenia budowlane w prywatnych domach partyjnych notabli z Warszawy. - Wtedy były kłopoty ze wszystkim, z glazurą, z kamieniem, z marmurami. Przy odpowiednich układach można było tym zadysponować. I jechało to nawet do Warszawy, do prywatnych mieszkań i domów – mówi Jan Mertin. W latach 80-tych Henryk Stokłosa zajął się własnym biznesem. W Śmiłowie koło Piły w starej owczarni rozpoczął budowę swojego imperium. Zaczynał od zakładu utylizacyjnego i mieszalni pasz. Po „okrągłym stole” w 89 roku, rozpoczął karierę polityczną. Został senatorem. - Nie było to bardzo aktywny senator, nie pamiętam żadnej jego inicjatywy, która pozostawałaby w pamięci budziłaby kontrowersje – wspomina senator Zbigniew Romaszewski. - Nie dziwię się, bo jeżeli ktoś ma tyle obowiązków biznesowych, to nie może myśleć o pracy senackiej. Henrykowi Stokłosie zależało na polityce. Zabiegał o poparcie wyborców. W czasie kampanii wyborczych organizował dla nich festyny. Przez pięć kadencji odnosił sukcesy zdobywając za każdym razem poparcie ponad stu tysięcy wyborców. W ostatnich wyborach parlamentarnych przegrał sromotnie. Zagłosowało na niego zaledwie 30 tysięcy osób. Zenon Szulc, przyjaciel Henryka Stokłosy mówi, że to złośliwość ludzi i że na każdym kroku podkładano mu kłody pod nogi. Te przysłowiowe kłody zaczęła rzucać grupa mieszkańców z okolic Śmiłowa. Założyli stowarzyszenie ekologiczne, które na początku walczyło ze smrodem z zakładów utylizacyjnych. Potem zaczęli demaskować inne nieprawidłowości Henryka Stokłosy i jego firmy. Jak np. wysypywanie mączki kostnej na łąki. Liczba osób, które czują się poszkodowane przez Henryka Stokłosę jest dużo większa. - Wszyscy ci, którzy mu się przeciwstawili, którzy mieli odwagę głosić swoje poglądy - mieli problemy, ponieważ Henryk Stokłosa dysponuje radiem, tygodnikiem, w których to mediach nie przebierając w środkach niszczy swoich przeciwników – komentuje Piotr Gadzinowski, dziennikarz TV Asta z Piły.