W poniedziałek o świcie do domu 19-letniej Anny wtargnął zamaskowany mężczyzna. Dziewczyna była sama. Napastnik wcześniej obserwował jej do od pięciu godzin. W końcu przez okno wszedł do środka i sterroryzował Anię bronią. Początkowo dziewczyna myślała, że to złodziej, który przyszedł po sprzęt i pieniądze. Zaproponowała, by zabrał wszystko, ale ją zostawił w spokoju. Napastnik krzyknął jednak „przyszedłem po ciebie”. Porywacz zamknął Anię w bagażniku jej samochodu i wywiózł do pobliskiego lasu. Dziewczynie z bagażnika udało się jeszcze wysłać sms do chłopaka, który natychmiast zawiadomił policję. W lesie porywacz wpadł autem do zaspy, z której nie mógł się wydostać. Nieoczekiwanie na pomoc przyszli mu dwaj leśniczy, którzy w pobliżu karmili zwierzęta. Gdy próbowali wypchnąć samochód z zaspy, ku ich zaskoczeniu z bagażnika nagle wyskoczyła Anna z gaśnicą w ręku. Krzyczała, że została uprowadzona. Widząc to napastnik uciekł w głąb lasu. Początkowo leśnicy rzucili się za nim w pościg, jednak gdy zorientowali się, że ma broń, postanowili zawiadomić policję. Rozpoczęła się obława z użyciem psów tropiących i śmigłowca. Policjanci zaczęli przeczesywać las i szybko schwytali przestępcę. Jak się okazało, był to znajomy rodziny, były pracownik ojca Anny. Grozi mu nawet 10 lat więzienia, za wymuszenie rozbójnicze, nielegalne posiadanie broni i co najważniejsze pozbawienie drugiej osoby wolności.