Poparzyła się, ale recepcjonistki odmówiły jej wizyty u lekarza

TVN UWAGA! 135129
Wyczerpane limity, brak numerków do lekarza - takie słowa usłyszał pewnie każdy, kto próbował dostać się do specjalisty. Nawet bardzo ciężki stan zdrowia nie jest powodem szybkiego przyjęcia do specjalisty. Przekonała się o tym pani Eugenia, której mimo krwawienia i skierowania do chirurga z dopiskiem pilne, recepcjonistki odmówiły wizyty u lekarza.

77-letnia pani Eugenia przed kilkoma tygodniami przeziębiła się, miała też kłopoty z pęcherzem. Postanowiła leczyć się metodami domowymi. - Biorę termofor, nalewam gorącą wodę, owijam lnianym ręcznikiem, przyłożysz do ciała, wygrzejesz się pod pierzyną i przejdzie – tak jej powiedziałem. Ale nagle usłyszałem krzyk żony. Okazało się, że ta woda chlusnęła mojej żonie na obydwa pośladki – opowiada Stanisław Suchodolski, mąż pani Eugenii. Po konsultacji z lekarzem rodzinnym rozpoczęła się kuracja w domu. Mimo że rany goiły się, pani Eugenia z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Zgłosiła się do lekarza z oddziału ratunkowego, który w trybie pilnym skierował ją do chirurga. - Pisząc to zakładałem, że jak ta pani trafi do poradni chirurgicznej, to nie będzie miała wyznaczonego terminu, tylko zostanie przyjęta w dniu zgłoszenia – wyjaśnia Donat Jaskólski, lekarz Szpitalnego Oddziału ratunkowego w Puszczykowie. Po pewnym czasie u pani Eugenii pojawiło się krwawienie. Następnego dnia państwo Suchodolscy przyszli do poradni przyszpitalnej. Tu jednak recepcjonistka stwierdziła, że nie ma numerków do specjalisty. - Usłyszałem tylko, że możemy przyjść w maju albo czerwcu. Odniosłem wrażenie, że chcieli nas spławić, bo tak im było wygodniej – mówi Stanisław Suchodolski. Po powrocie do domu stan pani Eugenii pogarszał się z godziny na godzinę. Pan Stanisław postanowił wezwać pogotowie. - Lekarz z pogotowia stwierdził, że nie ma na co czekać i zabrali żonę do szpitala – dodaje pan Stanisław. Jak uważają lekarze krwawienie i osłabienie mogło być wynikiem zażywania wielu środków przeciwbólowych i było groźne dla kobiety. - Kiedy zostałem do niej poproszony na konsultacje na oddział SOR, stwierdziłem krwawienie z przewodu pokarmowego. Wymagała pomocy lekarskiej i przyjęcia na oddział chirurgiczny – mówi Błażej Ciesielczyk, ordynator oddziału Chirurgii Ogólnej Szpitala w Puszczykowie. Prezes spółki, która zarządza przychodnią przyszpitalną przyznaje, że rejestratorka zachowała się niewłaściwie. - Z paniami rejestratorkami przeprowadziłem rozmowę szkoleniowo-ostrzegawczą i zdecydowałem się na zamontowanie w rejestracji monitoringu audiovideo, żeby w przyszłości mieć obiektywny obraz relacji „rejestracja – pacjent”. Od tej pory dopisek PILNE będzie oznaczał dla rejestratorek natychmiastowe przyjęcie pacjenta – wyjaśnia Krzysztof Wencel, prezes spółki Medicor w Puszczykowie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości