Pomyłka, która kosztowała życie

- Obca osoba powiedziała mi, że Monika leży w kałuży krwi. Policjanci pomylili się i strzelali do studentów z ostrej amunicji. – Wiele razy usłyszałam "przepraszam" od policji, mówi matka Moniki. Ale nigdy już jej nie zobaczę, nie wyprawię wesela, nie doczekam się wnuków.

Do tragedii doszło 9 maja ubiegłego roku. W miasteczku studenckim w Łodzi odbywały się Juwenalia. Kilka ulic dalej był mecz Widzewa Łódź. Około drugiej w nocy wściekli po przegranym meczu pseudokibice wpadli w tłum bawiących się studentów. Wkrótce na miejscu pojawiły się oddziały prewencji. Kibice byli bardzo agresywni. W kierunku policjantów poleciały kamienie, kosze, płyty chodnikowe. Funkcjonariusze zaczęli strzelać. Po krótkiej salwie na chodniku leżały ciała rannych. (zobacz zdjęcia) Jak się okazało, niektórym policjantom przez pomyłkę wydano ostrą amunicję. Kule dosięgły trzy osoby. 22-letnia studentka została trafiona w nogę. 18-letni Damian ranny w brzuch i 23-letnia Monika trafiona w potylicę zmarli w szpitalu. - Poszła z Darkiem, swoim chłopakiem – mówi płacząc matka Moniki. – Czuła się bezpieczna, Darek był ochroniarzem imprez podczas Juwenaliów. Po chwili Darek zorientował się, że dzieje się coś niedobrego. Zadzwonił, ale telefon odebrała obca osoba. Powiedziała, że Monika leży w kałuży krwi. Akcja policji była chaotyczna i zupełnie nieprzemyślana. Niektórzy policjanci zauważyli, że wydano im złą amunicję. - Byli tacy, którzy dostali ostrą amunicję do ręki – mówi anonimowy policjant. – Poszli do dowódcy i zaczęli krzyczeć do kolegów ”Nie strzelać!”, ale nie wszyscy usłyszeli. Policja przyznała się do błędu. Wiadomo, którzy policjanci brali udział w interwencji, prawdopodobnie jednak nigdy nie uda się ustalić, który z nich zabił Monikę i Damiana. Do dymisji podali się jednak komendanci: miejski i wojewódzki. We wrześniu policja wypłaciła 240 tysięcy złotych odszkodowania rodzinie zastrzelonego Damiana. Kilka dni temu doszło także do ugody w sprawie odszkodowania między policją i rodziną Moniki. Tej sumy nikt nie chce podać. - Byli u mnie policjanci z komendy wojewódzkiej, składali kondolencje, oferowali pomoc – mówi matka Moniki. – Nie mogę powiedzieć złego słowa, wiele razy usłyszałam ”przepraszam” od policji. Ale Moniki już nigdy nie zobaczę, nie wyprawię jej wesela, nie doczekam się wnuków. Prokuratura wciąż prowadzi śledztwo. Postawiła dotąd zarzuty dwóm osobom odpowiedzialnym za wydanie amunicji. Wszyscy policjanci, którzy uczestniczyli w akcji nadal pracują w policji. Przeczytaj także:Tragiczne JuwenaliaTragiczna pomyłka policjiPogrążeni w chorobiePolicja pomyliła proporcjePolicja przeprasza---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości