We wrześnie 2002 roku w Kilecach doszło do kolizji drogowej. Marcin Ludwinek zderzył się z jadącym na akcję nieoznakowanym radiowozem, który miał tylko tzw. bombę świetlną na dachu. Policja po dochodzeniu uznała, że sprawcą wypadku jest kierujący ”maluchem” Ludwinek - nie dostosował się do przepisów ruchu drogowego. Dochodzenie potwierdziła opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego. Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej nie wiedzieli, że skrzyżowanie na którym doszło do kolizji jest monitorowane. Ryszard Ludwinek dotarł do taśmy, na której zarejestrowany został moment zderzenia się samochodów. To samochód policyjny nie dostosował się do przepisów ruchu drogowego i uderzył w „malucha” prowadzonego przez jego syna. Marcin stanął przed Sądem Grodzkim oskarżony o spowodowanie kolizji drogowej. Mimo toczącej się sprawy, Komendant Wojewódzki Policji wezwał go do zapłaty prawie 9 tys. tytułem odszkodowania za uszkodzenie policyjnego samochodu. Ojciec Marcina, Ryszard Ludwinek - policjant wydziału dochodzeniowo - śledczego Komendy Miejskiej Policji w Kielcach nie zgodził się z ”wyrokiem”, jaki wydała na Marcina Komenda Wojewódzka. Postanowił przeprowadzić prywatne śledztwo w tej sprawie. Okazało się, że skrzyżowanie na którym doszło do kolizji jest monitorowane o czym nie wiedzieli funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej. Ryszard Ludwinek dotarł do taśmy, na której zarejestrowany został moment zderzenia się samochodów. Dla niego bezsprzecznym był fakt iż to samochód policyjny nie dostosował się do przepisów ruchu drogowego i uderzył w samochód prowadzony przez jego syna. Początkowo próbował załatwić sprawę polubownie, jednak funkcjonariusze policji twardo podtrzymywali swoje stanowisko. Ryszard Ludwinek będąc przekonanym, że policjanci złożyli fałszywe zeznania, a biegły sądowy sporządził fałszywą opinię na zamówienie Komendy Wojewódzkiej Policji złożył zawiadomienia do Prokuratury Rejonowej w Kielcach. Ta odmówiła wszczęcia dochodzenia uzasadniając iż nie doszło do popełnienia przestępstwa. Prokuratura Krajowa nie podzieliła tej opinii i nakazała wszcząć postępowanie w tej sprawie. Do wyjaśnienia tej sprawy został wyznaczony jeden z najlepszych prokuratorów śledczych Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Kaseta z nagraniem zdarzenia poświadczająca składanie fałszywych zeznań przez funkcjonariuszy stała się głównym dowodem w tej sprawie. Jednak to Ryszard Ludwinek oficer Komendy Miejskiej Policji w konsekwencji otrzymał rozkaz przeniesienia do jednego z komisariatów w Kielcach. Po 24 latach nienagannej służby, zamierza doprowadzić sprawę do końca i odejść na emeryturę. Sprawa jak każda inna tego typu zakończyła by się skazaniem niewinnego człowieka. W tym przypadku policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji nie mieli szczęścia. Ojciec Marcina okazał się być lepszym przeciwnikiem. Bezsprzecznie udowodnił rację syna i podważył wiarygodność swoich kolegów. Co stanie się z nieuczciwymi policjantami oraz biegłym sądowym - czas pokaże. Jak na razie wszyscy pracują na swoich stanowiskach.