Kto stoi za pokazami dla seniorów? [Część 2]

TVN UWAGA! 5288892
TVN UWAGA! 346652
Kim są ludzie, stojący za pokazami, na których sprzedaje się seniorom „cudowne” materace i garnki?

Zobacz pierwszą część reportażu>

Nasza reporterka przyjęła zaproszenie na spotkanie pod hasłem „Mazowieckie dba o zdrowie”. Zmieniła wygląd, aby nie budzić podejrzeń. Na miejscu okazało się, że mamy do czynienia z prezentacją produktów. Mężczyzna, który je zachwalał, przedstawiał się jako fizjoterapeuta. Okazało się, że nim nie jest, co stwierdziła rzeczniczka Krajowej Izby Fizjoterapeutów.

- Osoba o takich danych nie jest fizjoterapeutą. Nie posiada prawa do wykonywania zawodu – przekazała Dominika Kowalczyk, rzecznik KIF.

Znaleźliśmy pana Władysława, który po podobnym spotkaniu bezskutecznie próbował zwrócić kupione produkty. W tym również materac wyglądający identycznie, jak ten pokazywany na prezentacji z udziałem naszej reporterki, z ceną prawie 15 tysięcy złotych.

- Sprzedaję materac za 450 zł, bo maksimum jest tyle wart – przyznał pan Władysław.

Materac od pana Władysława zawieźliśmy do prawdziwego fizjoterapeuty, który ma prawo wykonywania zawodu. Mężczyzna uznał, że przedmiot wart jest 100-200 zł.

„Pomagamy ludziom w zdrowiu”

Wróćmy jednak do samej prezentacji dla seniorów, w której uczestniczyła nasza reporterka.

- Firma, która tutaj dzisiaj państwa zaprosiła, swoją siedzibę ma w Białymstoku. Pomagamy ludziom w zdrowiu. Jak wam się wydaje, ilu moich kolegów i koleżanek z firmy równolegle do nas, ale w innych miastach, prowadzi takie same spotkania? Szefowa już pięć lat temu postanowiła, że będzie robiła równo szesnaście spotkań na całą Polskę – mówił do zebranych prowadzący spotkanie.

Dlaczego seniorom oferuje się produkty o gigantycznie zawyżonych cenach? Chcieliśmy o tym porozmawiać z kobietą nazywaną przez prowadzącego prezentację „szefową”.

W firmie zostaliśmy poinformowani, że „szefowej” nie ma. Nikt nie chciał z nami rozmawiać.

O tym, że na pokazach dla seniorów może dochodzić do oszustwa są przekonani śledczy z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. W postępowaniu w tej sprawie podejrzanymi są dwie osoby: kobieta nazywana na prezentacji „szefową” i mężczyzna. Ich nazwiska pojawiają się w sieci powiązanych ze sobą spółek.

Kim są te osoby? Sprawdzała to jedna z warszawskich firm detektywistycznych.

- Jeden z klientów zwrócił się do mnie z prośbą o poszukiwanie majątku nie tyle spółek, co faktycznego beneficjanta, czyli tak zwanej „szefowej” z Białegostoku – mówi detektyw Bartosz Weremczuk.

- Przy niej pojawia się młody mężczyzna, jednak w naszej ocenie jest on tylko figurantem w tych spółkach i nie posiada majątku. Może nawet nie być świadomy, jakie środki wpływają na konta spółek, gdyż wszystkim finalnie zarządza kobieta, o której mowa – dodaje detektyw.

Zdaniem Weremczuka „szefowa” posiada potężny majątek.

- Kilkanaście nieruchomości – lokale mieszkalne, działki budowlane. W naszej ocenie majątek jest dużo większy, ale może on być zapisany na osoby trzecie, albo znajdować się również poza granicami kraju – ocenia Weremczuk.

Pełnomocnik

Z naszą redakcją skontaktował się pełnomocnik kobiety nazywanej „szefową”. Zapytaliśmy o sposób zapraszania seniorów pod pretekstem przekazania darmowego pulsoksymetru. Wskazaliśmy też, że mężczyzna prowadzący prezentację nie jest fizjoterapeutą, za którego się podaje. Zdaniem pełnomocnika szefowej, jego klientka zleca wykonanie usług związanych z pokazem innym przedsiębiorcom i określa swoje wymagania w treści zawieranych umów. Na nasuwające się pytanie, czy i jak kontroluje ona wykonywanie tych usług - odpowiedzi nie znaleźliśmy. Nie otrzymaliśmy również wyjaśnienia, dlaczego uczestnicy pokazu byli wprowadzani w błąd, że prowadzący spotkanie jest fizjoterapeutą.

- To jest łóżko, na którym u nas w studiu przyjmuję pacjentów. Fizjoterapeuta, nawet taki jak ja, przyjmie tylko jedną osobę, w jednym czasie, a maksymalnie osiem dziennie – mówił mężczyzna podczas jednego ze spotkań.

Pełnomocnik „szefowej” odniósł się również do naszego pytania o ceny prezentowanych na pokazie produktów. Przekazał, że na cenę materaca składa się wiele dodatkowych czynników, w tym zakup pulsoksymetru.

- Na krzywdzie ludzkiej dorabiają się potężnego majątku. Mam nadzieję, że prędzej czy później to się zmieni i dojrzy to również prokuratura, że majątek budowany jest na nieszczęściu starszych osób, które często tracą oszczędności swojego życia – mówi Weremczuk.

Reporterka ujawniła się

Reporterka Uwagi!, która uczestniczyła w spotkaniu dla seniorów, w pewnym momencie ujawniła, że jest dziennikarką. Poinformowała zgromadzonym m.in. o tym, że oferowane materace w internecie można kupić nawet za 450 zł.

- Nic nie kupiliśmy, przez panią zrezygnowaliśmy – mówiło dwóch mężczyzn, wychodząc z sali konferencyjnej.

- Wydaje się, że jest to oszustwo i ci, którzy wierzą w to, albo są zmanipulowani, są po prostu oszukiwani – wskazuje fizjoterapeuta Aleksander Błażkiewicz.

- To są wyszkoleni naciągacze. Trzeba przestrzec wszystkich ludzi, żeby tacy oszuści nie mieli racji bytu – kwituje pan Władysław.

podziel się:

Pozostałe wiadomości