Podpalił synową

TVN UWAGA! 3642444
TVN UWAGA! 136557
Pani Katarzyna wraz z mężem jeszcze do niedawna byli właścicielami dobrze prosperującego salonu fryzjerskiego w Sandomierzu. Gdy w zeszłym roku mąż pani Katarzyny Polek zginął w wypadku, ona skoncentrowała się na wychowaniu dzieci. Wydawało się wtedy, że limit nieszczęść w ich rodzinie został wyczerpany.

W ubiegłym miesiącu Katarzyna P. nieoczekiwanie została zaatakowana przez własnego teścia. Do ataku doszło, gdy kobieta wracała z pracy i parkowała samochód w garażu. Według prokuratury została oblana łatwopalną substancją i podpalona. Gdy próbowała uciec teść przytrzymywał ją i dusił. Pierwszym, który dotarł do płonącej kobiety i próbował ugasić płomienie był jej sąsiad. - Wracałem do swojego domu z zakupami. Będąc na wysokości posesji państwa Polków usłyszałem niewyobrażalny krzyk. Spojrzałem w stronę domu i zobaczyłem płomienie, myślałem, że ktoś palił ognisko. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to płonie człowiek, mówi Piotr Woś, świadek zdarzenia. Gdy Katarzyna P. gdy trafiła do szpitala, była nieprzytomna. Do dziś jest utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej. - Nawet za rękę nie mogę jej złapać, bo wszystko jest w bandażach. Dobrze, że chociaż mogę do niej mówić. Stan mojej córki jest tak ciężki, że to odwiedziny są koszmarem, mówi Urszula Moczulska, matka podpalonej Katarzyny Katarzyna Polek 16 lat temu wyszła za mąż za Krzysztofa . Na początku małżeństwo układało im się szczęśliwie. Urodziła im się dwójka synów: Sebastian i Krystian, którzy dziś mają 16 i 10 lat. Niestety w zeszłym roku rodzinę spotkała pierwsza tragedia. W wypadku zginął mąż Katarzyny. - Po śmierci stosunki Katarzyny z teściem bardzo się popsuły, bo ona odziedziczyła cały majątek z domem, w którym mieszkali wraz z teściami. Oni uważali, że jej się nic nie należy, mówi Urszula Moczulska , matka podpalonej Katarzyny. 63-letni Tadeusz P., teść Katarzyny, uchodził za zamożną osobą. Najpierw pracował jako taksówkarz w Sandomierzu, później prowadził punkt handlowy na rynku. Poparzona kobieta nie może zajmować się dwójką swoich synów. Podczas gdy walczy o życie w szpitalu jej rodzina spiera się z rodziną teścia kto ma się nimi zająć. Sprawa trafiła do sądu rodzinnego w Sandomierzu. Póki co chłopcy mieszkają u rodziny dziadka, oskarżonego o podpalenie ich matki. Katarzynę P. czeka długie leczenie i rehabilitacja. Potrzebne będą kolejne przeszczepy skóry. Co stanie się z jej dziećmi będzie wiadomo po badaniach w rodzinnym ośrodku diagnostyczno konsultacyjnym, które są zaplanowane na 7 maja. Wtedy sąd zdecyduje do której rodziny trafią chłopcy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości