Pobity w pogotowiu opiekuńczym

TVN UWAGA! 136091
12-letni Adrian został pobity przez kolegę w pogotowiu opiekuńczym. A przecież takie ośrodki wsparcia mają udzielać pomocy, dawać poczucie bezpieczeństwa dzieciom z rozbitych i niezdolnych do ich wychowania rodzin. Zdarza się jednak, że do tych miejsc trafiają młodociani przestępcy. Wtedy dochodzi do tragedii.

Dwa lata temu do elbląskiego ośrodka wsparcia dla dzieci i młodzieży trafił 12-letni Adrian. - Trafił do ośrodka, bo mamy złe warunki mieszkaniowe a mój mąż lubi sobie wypić. Z tego powodu pozabierali nam dzieci. Adrian nie sprawiał żadnych problemów. Był spokojnym dzieckiem – mówi Grażyna Urbanowicz, mama Adriana. Ośrodek wychowawczy miał zapewnić Adrianowi opiekę i bezpieczeństwo. Chłopiec wdał się jednak w złe towarzystwo, bo do ośrodka trafia też młodzież zdemoralizowana. Kilka lat temu umieszczono tam 15-letniego dziś Daniela, który od dawna ma problemy z prawem. - To osoba, która była wielokrotnie zatrzymywana przez elbląskich policjantów dokładnie do 60 spraw. Dewastacje, włamania, pobicia. We wrześniu 2007 roku był zatrzymywany za znęcanie się psychiczne i fizyczne na koledze z placówki opiekuńczej, w której się znajdował - mówi Jakub Sawicki, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. Mimo że elbląski sąd rodzinny wiedział o tak poważnych przestępstwach Daniela, pozwolił na umieszczenie go w placówce, w której chłopiec nie powinien się znaleźć. Daniel zaczął demoralizować wychowanków elbląskiego ośrodka. - Nieraz bił kolegów, kazał kraść młodszym. Gdy ktoś odmawiał, dostawał – przyznaje Adrian, wychowanek Pogotowia Opiekuńczego w Elblągu. - Mówiłem wychowawcom, że jest agresywny i źle się zachowuje - dodaje Maciek, wychowanek Pogotowia Opiekuńczego w Elblągu. Brak reakcji ze strony wychowawców doprowadził do tragedii. Dwa tygodnie temu Daniel zaatakował młodszego od siebie Adriana. Powodem miało być to, że chłopiec powiedział wychowawcom, że Daniel rozlał wodę w toalecie. - Mówiłem, żeby przestał bić, ale to nic nie dawało. Przerwał, gdy wszedł jeden z chłopaków i powiedział, żeby przestał. Ale gdy wyszedł, znów zaczął mnie bić - wspomina Adrian. Policja nie od razu dowiedziała się o zdarzeniu. - We wtorek rano zaalarmowaliśmy policję, a pobity był w niedzielę wieczorem. Całe zdarzenie zostało ujawnione w poniedziałek w godzinach wieczornych. Nie było widocznych śladów pobicia - wyjaśnia Barbara Nalińska, dyrektor Ośrodka Wsparcia dla Dzieci i Młodzieży w Elblągu. Co innego mówią wychowankowie placówki. - Miał spuchniętą skroń, podbite oko, był spuchnięty na twarzy. Nikt go nie zapytał, co się stało. Dzień jak co dzień, jakby nic się nie stało - twierdzi Maciek, wychowanek Pogotowia Opiekuńczego w Elblągu. Maciej pobicie zarejestrował telefonem komórkowym. Nagranie trafiło do mediów. To właśnie od dziennikarzy o tragedii Adriana dowiedziała się jego matka, bo dyrekcja ośrodka przez kilka dni nie zdołała jej o tym powiadomić. - Wiedziałam, że coś się stało w pogotowiu, więc podjechałam do starszego syna , żeby pokazał mi w internecie film. Pokazał, a ja po ciele poznałam, że to Adrian - mówi Grażyna Urbanowicz, mama Adriana. - Nie poszedłem do wychowawców na skargę, bo się bałem. Bałem się, że Daniel znowu mi coś zrobi - przyznaje Adrian. Nic nie powiedział też autor filmu. - Boję się Daniela. Jest psychicznie chorym Potrafi krzesłem rzucić. Nagrałem ten film, żeby udowodnić wychowawcom, bo nie wierzyli mi na słowo. Wychowawcy potrzebują dowodów – mówi Maciek. - Jeśli do placówki nie przystosowanej, która nie jest specjalistyczną, będą kierowani wychowankowie zdemoralizowani, to będą mogły zdarzać się takie rzeczy - przyznaje Barbara Nalińska, dyrektor Ośrodka Wsparcia dla Dzieci i Młodzieży w Elblągu. 15-letni Daniel trafił do policyjnej izby dziecka. Podczas przesłuchania nie potrafił wyjaśnić policjantom dlaczego pobił młodszego Adriana. Kolejne trzy miesiące spędzi w schronisku dla nieletnich. O jego losie zdecyduje ten sam sąd rodzinny, który umieścił go elbląskim ośrodku wsparcia dla dzieci i młodzieży. - On już wcześniej był umieszczony w pogotowiu opiekuńczym. To była jego placówka wyjściowa. Tam miał czekać na wskazanie kolejnej placówki, do której miał być skierowany. To nie jest wychowawcze, ale to dziecko nie miało możliwości powrotu do domu. A z tymi warunkami, które są, nie można było umieścić go gdzieś indziej. On nie mógł zostać na ulicy – wyjaśnia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. Adrian pozostał w ośrodku wsparcia. W wolne dni korzysta z przepustki i stara się spędzać jak najwięcej czasu z matką.

podziel się:

Pozostałe wiadomości