Pijany motorniczy zabił trzy osoby

TVN UWAGA! 135139
W ciągu niespełna trzech godzin wypił ponad pól litra alkoholu. Ostatnią butelkę kupił kwadrans przed wypadkiem. W chwili zatrzymania w wydychanym powietrzu miał ponad promil. Dziś w UWADZE! wracamy do wypadku, który wydarzył się w ubiegły poniedziałek w Łodzi. Pijany motorniczy zabił trzy osoby. Kim jest sprawca wypadku, czy jest uzależniony i czy są współwinni tamtej tragedii?

- Piotr M. podał, że 6 stycznia przyszedł do pracy i jak twierdzi był trzeźwy. Po godzinie dziewiątej poszedł do sklepu w pobliżu jednej z krańcówek, tam kupił alkohol. Twierdzi, że ten alkohol chciał wypić w domu. Następnie pamięta, że jechał ulicą Piotrkowską. Twierdzi, że pozostałej części zdarzenia nie pamięta. Ocknął się dopiero, gdy jeden z pasażerów dobijał się do kabiny motorniczego i zaciągnął hamulec ręczny. Wtedy zorientował się o tragedii, która się wydarzyła - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. 34-letni Piotr M., pracował w łódzkim MPK z przerwami od 13 lat. Nigdy nie został zwolniony dyscyplinarnie. Według pracodawcy, do chwili tragicznego wypadku, w jego teczce personalnej nie było żadnej nagany, ani upomnienia. - Tego dnia, kiedy wydarzył się wypadek, dwa razy kupował alkohol. Raz po godzinie dziewiątej, kupił wtedy trzy dwusetki balsamu kresowego i cztery piwa. Potem o 12.40 kupił jeszcze 200 gram balsamu i słodycze - mówi Mariusz S, kierownik sklepu z alkoholem. Piotr M. wychował się i mieszkał w jednej z większych łódzkich dzielnic Retkinia. Tam mieszkają jego najbliżsi, do których próbowaliśmy dotrzeć. Nie chcieli jednak z nami rozmawiać. - Matka w rozmowie ze mną potwierdziła, że syn miał problem z alkoholem, mówiła, że kilkakrotnie mdlał czy tracił przytomność z powodu przepicia. Wspominała, że ostatnio spędzili w szpitalu sześć godzin próbując go jakoś ratować. Na moje pytanie czy syn miał problemy z alkoholem, odpowiedziała: tak i to nie małe – opowiada Marlena Felisiak, reporterka dziennika FAKT. Niemal zaraz po wypadku do naszej redakcji zaczęły docierać anonimowe informacje, że Piotr M. ma problemy z alkoholem, że wcześniej nadużywał go w pracy, o czym mieli wiedzieć jego przełożeni. Inne redakcje również badały ten trudny do potwierdzenia trop. Informatorzy poproszeni o spotkanie, wycofywali się. - W mojej opinii nie miał problemu z alkoholem. Wtedy, kiedy miałam z nim do czynienia, pił okazyjnie – imieniny, urodziny, święta, imprezy rodzinne. Zdarzało się, że wypił piwo po pracy, ale to było piwo, góra dwa. Nie było mowy o uzależnieniu. Nie wiem czy zaczął pić z powodu rozstania z moją siostrą. Problem pojawił się znacznie później - mówi Joanna Susik, była szwagierka Piotra M. Każdy zawodowy kierowca i motorniczy musi przejść m.in badania psychologiczne. Lekarze, którzy ich badają podkreślają, że praca w komunikacji miejskiej, z powodu m.in monotonności, naraża ich na stres. Alkohol natomiast jest powszechnie znanym i stosowanym antydepresantem. - Z powodu stresu można wypić pół litra alkoholu, znamy takie przypadki. Jeśli do tego wchodzą emocje, głównie negatywne, to wtedy ludzie są do tego zdolni - tłumacza Iwona Sobczak, psycholog. Kilka dni po tragicznym wypadku, w łódzkim MPK wprowadzono obowiązkowe kontrole trzeźwości kierowców i motorniczych wyjeżdżających z zajezdni. Według władz miasta, kilka lat temu pomysł takich kontroli został odrzucony przez związkowców.

podziel się:

Pozostałe wiadomości