Pielęgniarki igrały z życiem dzieci

Dwie pielęgniarki z przychodni w Sulechowie zamiast szczepić dzieci przeciw groźnym chorobom, podawały im darmowe preparaty lub wodę. Pieniądze za szczepionki zabierały dla siebie. Rodzice są przerażeni – czy ich dzieciom grozi niebezpieczeństwo śmiertelnych chorób?

Pielęgniarki miały dobrą opinię, cieszyły się zaufaniem rodziców – zawsze były miłe, sympatyczne. Nikt z nich nie podejrzewał, że mogły tak lekceważyć zdrowie, a nawet życie ich dzieci. Według wstępnych ustaleń, obie pielęgniarki przez kilka lat podawały dzieciom darmowe refundowane preparaty przeciw chorobie Heinego – Medina albo wodę zamiast szczepionek, za które płacili rodzice. Szczepionek przeciw tak groźnym chorobom, jak krztusiec, tężec, czy błonica. - Zastanawia mnie fakt, czy ta pielęgniarka, która szczepiła moje dziecko, ta teoretycznie najbardziej podejrzana, ma dzieci – mówi Ewa Wolska. – W głowie mi się nie mieści, jak mogła odebrać naszym dzieciom szansę na zdrowie. Obie pielęgniarki zostały zatrzymane – jedna z nich trafiła do aresztu. Są podejrzane o fałszowanie dokumentacji medycznej, oszustwo i przede wszystkim o narażenie małych pacjentów na utratę zdrowia, a nawet życia. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Prokuratura prowadzi cały czas śledztwo. - W ramach prowadzonego śledztwa będziemy dążyć do ostatecznego wyjaśnienia, czy w procederze brały udział tylko te dwie pielęgniarki, czy również inne osoby – mówi Kazimierz Rubaszewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Dyrektorka przychodni w Sulechowie nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy o tym, co robiły dwie pielęgniarki, wiedzieli lekarze. - Ustaliliśmy, że w zależności od informacji z prokuratury, będziemy ustalać dalsze postępowanie. To wszystko, co mam do powiedzenia – mówi Anna Kuhn, dyrektorka przychodni. Nie wiadomo, ile pielęgniarki zarobiły kosztem zdrowia dzieci. To dopiero ustali prowadzone śledztwo. Nie wiadomo również, ile dzieci było nieprawidłowo zaszczepionych. Według wstępnych szacunków mogło ich być od tysiąca do kilku tysięcy. Dyrekcja przychodni obiecuje, że wszystkim dzieciom szczepionym w placówce zostaną wykonane testy na przeciwciała. Jednak niektórzy rodzice woleli wykonać testy w innych placówkach. W ostatnich dniach zrobiono około 30 takich testów na uodpornienie przeciw krztuścowi – dziś rodzice otrzymali wyniki. Niestety, wszystkie testy wykazały, że dzieci nie mają odporności po szczepieniu. Przeczytaj także:Zamarzł pod płotemNie stanowię zagrożeniaNiedbalstwo lekarzy doprowadziło do śmierci dzieckaCzy to dziecko musiało umrzeć?Chirurg-rzeźnik operuje jak potrafiŚmierć kobiety

podziel się:

Pozostałe wiadomości