Polska jest krajem w Europie, w którym obowiązuje jedno z najsurowszych praw regulujących kwestię aborcji. Surowsze jest tylko w Irlandii. Uchwalona w 1993 r. ustawa zezwala na usunięcie ciąży w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy istnieje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu i gdy jest wynikiem czynu zabronionego, czyli gwałtu. Według rządu, w 2002 r. przeprowadzono 159 legalnych aborcji. Organizacje broniące praw kobiet oceniają natomiast, że wykonano ok. 200 tys. nielegalnych zabiegów. Aborcja to dramat kobiet, na którym żeruje wielu nieuczciwych lekarzy. - W Polsce lekarze nagminnie łamią prawo – mówi Wanda Nowicka z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Po pierwsze odmawiają aborcji kobietom, których ciąże w myśl obowiązującego prawa kwalifikują się do przerwania. Po drugie dokonują zabiegów za pieniądze, nielegalnie. Gros tych, którzy to robią pracuje też w szpitalach. Los krzywdzi najczęściej tych, którzy już zostali skrzywdzeni. Kobiety zgwałcone, chore, którym odmówiono zabiegu pochodzą przede wszystkim ze środowisk ubogich. Gwałty rzadko zdarzają się w wyższych sferach. Upośledzona i niepełnosprawna Marta spod Wrocławia została zgwałcona przez sąsiada. Nie przyznała się do tego. Dopiero, gdy pogorszył się stan jej zdrowia i trafiła do lekarza, wykryto ciążę. Lekarka, która ją przyjęła, stwierdziła, że Marta może urodzić. Nie przebadała kobiety dokładnie. - Nawet mnie nie położyli na badanie. Lekarka powiedziała, że młode dziewczyny chcą mieć dzieci, a nie mogą, a ja nie chciałam i mam – mówi Marta. Dr Mariusz Zimmer, wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa na Dolnym Śląsku mówi, że nie spotkał się w swoim województwie z przypadkami, by lekarze odmawiali wykonywania aborcji w wypadkach dopuszczanych przez ustawę. Ania, choruje na ostrą niewydolność żylną. Od pół roku jest w ciąży. Ciąża spowodowała nasilenie choroby. Najbardziej dotknięte są nogi: obrzęki, wylewy. Ciąża może spowodować nawet takie komplikacje, które skończą się amputacją nóg. Dziewczyna poszła do lekarza, by wydał jej zaświadczenie, kwalifikujące ją do zabiegu. Lekarz potwierdził pogorszenie stanu zdrowia i jego związek z ciążą, ale zaświadczenia nie wydał. - Powiedział, że nie chce iść do więzienia – mówi Ania. Ania chciała usunąć ciążę w prywatnym gabinecie. Na zabieg za 2,5 tys. zł nie było jej stać. W szpitalu odmówiono aborcji. W końcu wstrzyknęła sobie do brzucha płyn do mycia naczyń, myśląc, że to spowoduje poronienie. Miała tylko silne bóle brzucha. - Co mnie teraz czeka? Nie chcę myśleć – płacze. – Gdybym miała pieniądze, nie byłoby tego wszystkiego. Za pieniądze można usunąć ciążę bez problemów. By znaleźć gabinet, w którym można dokonać zabiegu, wystarczy parę telefonów. Lekarze, którzy w szpitalu traktują ciężarne w skandaliczny sposób, tutaj są mili, spełniają każde życzenie kobiety. - Jesteś w prywatnej klinice, gdzie ci nikt nie pokazuje palcem – mówi lekarz do dziewczyny, która boi się podawać dane. – Ja ci krzywdy nie zrobię. Ani sobie guza. Nieuczciwi lekarze wykorzystują każdą okazję, by zarobić. Parę groszy jest dla nich ważniejsze niż zdrowie i życie powierzających się ich opiece kobiet. Posuwają się do bezczelnych kłamstw. Wielu wobec pacjentek zaprzecza, że w Polsce są legalne środki wczesnoporonne. I wykorzystuje naiwność kobiet: w zamian za – np. 50 zł – lekarz od razu wypisuje receptę. To skądinąd pokazuje, na jakim poziomie jest u nas edukacja seksualna, o której propagowaniu mówi ustawa z 1993 r. Dziś temat zmiany tej ustawy znów wraca. Pod obrady Sejmu wniesiono projekt jej zmiany, dopuszczający przerwanie ciąży do 12 tygodnia na życzenie kobiety. Aborcja znów stanie się tematem debaty...