Pensjonariuszki czy robotnice?

W Domu Pomocy w Łochyńsku mieszka 200 kobiet chorych psychicznie. Od wielu lat placówką kieruje Marek Ś. Dyrektor zamiast dbać o dobro swoich podopiecznych, wykorzystywał je do ciężkiej pracy.

Pensjonariuszki Domu Pomocy Społecznej w Łochyńsku były zmuszane do pracowały w gospodarstwie rolnym, które funkcjonowało przy placówce. - Te kobiety czuły się jak niewolnice. Pamiętam dzień, kiedy przy temperaturze 31 stopni bydło pędzili z pola. A były jednocześnie ziemniaki do wykopania i miała być posadzona kapusta. To są schorowane kobiety. Nie mają ochoty na takiego rodzaju zajęcie. Dopiero niedawno dowiedzieliśmy się, że to gospodarstwo nie należało do domu pomocy społecznej – mówi pracownica placówki w Łochyńsku. Środki uzyskiwane z funkcjonowania gospodarstwa nie trafiały do kasy DPS. Mimo to folwarku doglądali pracownicy i pensjonariusze placówki. Za pracę nie otrzymywali wynagrodzenia w przeciwieństwie do dyrektora, który mianował się kierownikiem gospodarstwa. ---obrazek _i/dom opieki 1.jpg|prawo|Urząd Wojewódzki miał zastrzeżenia--- Podejrzane gospodarstwo, na którym wzbogacał się dyrektor, to tylko jedna z wielu nieprawidłowości. Wykazały to kontrole przeprowadzone przez Urząd Wojewódzki w Łodzi. - Mieszkanki wyjeżdżały na turnusy rehabilitacyjne, lecz opieka zapewniana przez placówkę budziła wątpliwości. Są też zastrzeżenia, co do osób, które tę opiekę sprawowały. Mieliśmy przypadek, że był to mechanik, kierowca. Czasami w nocy trzeba pomagać tym paniom przy czynnościach pielęgnacyjnych. Czy mężczyzna powinien to wykonywać? – powiedziała Maria Wolska – Prawda z Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. O wykrytych nieprawidłowościach Urząd Wojewódzki informował starostę piotrkowskiego, Stanisławę Cubałę, który nadzorował pracę dyrektora domu pomocy społecznej. O dziwo starosta latami bronił Marka Ś. Gdy dziennikarze zaczęli interesować się działalnością domu pomocy społecznej, utrudnił realizację materiału. Reporterzy nie mogli nawet sfilmować placówki. - Starosta sobie zastrzegł, że na wszystko musi wydać zgodę. Jest organem nadzorującym – usłyszeli dziennikarze To już drugi przypadek, kiedy Stanisław Cubała nie kieruje się dobrem tych, których powinien chronić. Kilka miesięcy temu dziennikarze UWAGI! pokazali, że starosta zatrudnił niekompetentną osobę na stanowisko dyrektora domu dziecka. Po interwencji reporterów dyrektor został odwołany. ---obrazek _i/dom opieki 8.jpg|prawo|Starosta uciekał przed reporterką--- Reporterzy chcieli poznać stanowisko Stanisława Ciubały w sprawie Marka Ś. Starosta nie zgodził się na rozmowę. W zamian przysłał pismo, w którym poinformował, że dyrektor domu pomocy społecznej został odwołany z funkcji. Swoją decyzję uzasadnił między innymi zapewnieniem jak najlepszej opieki pensjonariuszkom. Dlaczego jednak ze zwolnieniem dyrektora czekał aż trzy lata? O tym Stanisław Cubała nie chciał rozmawiać. - Na wszystkie pytania odpowiedzieliśmy na piśmie – stwierdził starosta i uciekł przed dziennikarzami. Zobacz także:Jesteśmy wyrzutkami

podziel się:

Pozostałe wiadomości