- Będę zachowywała się jak lwica, gdy moje dziecko będzie głodne, a ja będę spieszyć się, by je nakarmić, a ktoś stanie mi wtedy na drodze – mówi Edyta Górniak. – Jeśli trzeba, potrafię spoliczkować! O tym, że piosenkarka nie żartuje przekonał się Gabor Lörinczy, fotoreporter „Kuriera Porannego”. Chciał zrobić zdjęcie gwieździe i jej narzeczonemu Dariuszowi Krupie. – Pani Edyta usiłowała uderzyć mnie kolanem w podbrzusze, a gdy zasłoniłem się, spoliczkowała mnie – opowiada Lörinczy. Edyta Górniak należy do polskich gwiazd, które najczęściej są fotografowane. I nic dziwnego, gdyż za jej zdjęcia gazety płacą duże pieniądze. Piosenkarce trudno jest zachować prywatność. Kilka miesięcy temu, gdy urodziła dziecko, pod szpitalem w Łomży (tam odbył się poród) koczowały tabuny paparazzi. - Wydawało mi się, że są momenty, kiedy się kogoś żegna lub wita są święte – opowiada o tamtych zdarzeniach gwiazda. - Jednak znaleźli się fotoreporterzy, którzy usiłowali wedrzeć się do szpitala. To było nieludzkie. Mam już tego dość. Może dojść do tego, że z powodu zachowania niektórych dziennikarzy będę chciała zmienić zawód. Edyta Górniak nie jest jedyną artystką, która narzeka na dziennikarzy. Coraz częściej polskie gwiazdy skarżą się, że nie mogą zrobić kroku, by nie natknąć się na fotoreportera. A jeszcze kilka lat temu nie było problemu. Fotoreporterzy umawiali się z artystami na sesje zdjęciowe, a do prasy nie trafiały „kompromitujące” fotki. To się skończyło. Na polskim rynku jest coraz więcej pism, które prześcigają się w wyszukiwaniu pikantnych informacji o gwiazdach. Zdjęcia przedstawiające artystów w intymnych sytuacjach osiągają coraz wyższe ceny. Nic dziwnego, że są fotoreporterzy, którzy śledzą gwiazdy, czają się w ogródkach, wdrapują na drzewa byle tylko zrobić zdjęcie, którego nikt inny nie zrobił. Aktorka opalająca się topless na plaży, para znanych ludzi przyłapana in flagranti, gwiazda z nowonarodzonym dzieckiem – to łakome kąski dla plotkarskich pism. Trudno się jednak dziwić, że nie wszystkim to się podoba. - Współpraca miedzy fotoreporterem a aktorem kończy się tam, gdzie zaczyna się prywatność, którą aktor chce zachować – mówi aktorka Małgorzata Kożuchowska. - Przekraczanie granic intymności, niezależnie od powodów, jest niedobre. Nie mogłabym wykonywać takiego zawodu. Czułabym się w nim źle. Bardziej radykalny w swoich opiniach jest Krzysztof Majchrzak. Aktor nie ukrywa, że mógłby zrobić krzywdę każdemu, kto spróbuje targnąć się na jego prywatność. - Ktoś, kto wisi na drzewie pod moim oknem musi się liczyć z tym, że nie zejdzie z tego drzewa o własnych siłach – odgraża się Majchrzak. - Ostrzegam każdego, że bycie paparazzi to nie jest zdrowe zajęcie.Co się stanie, jeśli ktoś mimo wszystko będzie próbował zrobić mi zdjęcie, gdy nie będę sobie tego życzył? Takiemu włożyłbym w d… aparat. Takie groźby nie są gołosłowne. Siły wobec fotoreporterów użyli w swoim czasie Michał Wiśniewski i Kuba Wojewódzki. Kilku znanych ludzi skierowało sprawy do sądu – najgłośniejsza była sprawa Bogusława Lindy, który wygrał z tygodnikiem, który opublikował jego prywatne zdjęcia. - Nie raz dostałem w trakcie pracy – opowiada Sebastian Wolny z „Super Expressu” – Szpadlem, pałką. Takie sytuacje nie zniechęciły mnie. Wręcz przeciwnie. Robiłem potem więcej zdjęć. Fotoreporterów specjalizujących się w robieniu zdjęć gwiazdom jest wielu. Nie wszyscy jednak przekraczają w drastyczny sposób prywatność artystów. – Nie mogę robić takich zdjęć, mam blokadę – zapewnia Konrad Korgul. Inni takiej blokady nie mają. - Czuję się dobrze, gdy pstrykam – twierdzi Paweł Maślany. – Lubię ten moment, gdy rośnie adrenalina. O niczym innym wtedy nie myślę, tylko o tym, żeby zrobić dobre zdjęcie. Czy zgodziłbym się zrobić zdjęcie gwiazdy w łazience? Czemu nie? Musiałbym mieć tylko odpowiedni aparat i przebrać się za hydraulika. - Kiedyś się zastanawiałem, czy to, co robię jest moralne – mówi inny polski paparazzi, który chce zachować anonimowość. - Teraz na wszelki wypadek się nie zastanawiam nad tym. Choć stosunki między gwiazdami a fotoreporterami bywają napięte, to jednak jedni nie mogą żyć bez drugich. - Każdy, kto wchodzi w zawód publiczny musi mieć świadomość, że fotoreporterzy są częścią tego zawodu – mówi Andrzej Strzelecki, aktor i reżyser. - I my, i media jesteśmy po jednej stronie, ponieważ jesteśmy dla ludzi. O tym, że z fotoreporterami lepiej jednak żyć w zgodzie przekonał się niedawno Paweł Wilczak. Aktor był obrażony na wszystkich dziennikarzy, gdyż jednak z gazet bez jego zgody opublikowała jego zdjęcia z Joanną Brodzik. Dlatego podczas festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach nie zgadzał się na żadne pozowanie, nawet podczas tzw. minuty dla prasy pozował do zdjęć, ale zakrył sobie twarz rękoma. Na zemstę nie musiał długo czekać. Gdy w Międzyzdrojach odciskał swoją dłoń w Alei Gwiazd, fotoreporterzy na znak protestu odwrócili się do niego tyłem i unieśli aparaty. Gdy pozował do zdjęcia grupowego, został poproszony przez dziennikarzy o odsunięcie się innych aktorów.