Pani Helena nadal samotna

Wracamy do historii 91-letniej pani Heleny, cierpiącej na chorobę Alzheimera pensjonariuszki zakładu opiekuńczo-leczniczego. Kobieta została żoną byłego męża współwłaścicielki zakładu. Sąd unieważnił małżeństwo. Jednak to nie poprawiło losu pani Heleny.

Przypomnijmy, że pani Helena, sędzia w stanie spoczynku, trafiła do prywatnego zakładu opiekuńczo-leczniczego w Łodzi dwa lata temu. Wkrótce wyszła za mąż za młodszego o 30 lat byłego męża współwłaścicielki zakładu. (Zobacz wcześniejszy reportaż!) Po śmierci pani Heleny, mężczyzna miał zyskać prawo do wysokiej emerytury po niej. Mężczyzna kupił też od pani Heleny mieszkanie po zaniżonej cenie. W tym celu wykorzystał nieświadomość sędzi, która od lat cierpi na chorobę Alzheimera. Rodzina sędzi podejrzewała oszustwo matrymonialne i powiadomiła prokuraturę. Sąd unieważnił małżeństwo uznając, że Kazimierz K. zawarł je w złej wierze. Prokuratura zajęła się też transakcją kupna mieszkania. Kazimierzowi K. postawiono zarzut wyłudzenia mieszkania. Na podstawie opinii biegłych psychiatrów sąd ubezwłasnowolnił panią Helenę, by uchronić ją przed ewentualnymi oszustwami. - Sytuacja prawna, jaka wystąpiła w stosunku do tej osoby, powoduje konieczność wyznaczenia jej opiekuna prawnego. Będzie on podejmował decyzje, będzie o nich informował sąd. Ta opieka będzie pod kontrolą sądu. Pani Helena jest właścicielem majątku, ale pieczę nad nim będzie sprawował opiekun - mówi Jarosław Papis, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi. Sytuacja pani Heleny nie polepszyła się. Wciąż musi mieszkać w zakładzie należącym do rodziny K. - Państwo K. przestali się interesować jej osobą. Wcześniej pani K. brała pranie, przynosiła słodycze dla pani Heleny. Później przestała ją odwiedzać. Pan K. nawet nie pytał o jej stan zdrowia, nie był tym zainteresowany. A widać było, że staje się coraz słabsza, podupada na zdrowiu - opowiada Anna, pracownica zakładu opiekuńczo-leczniczego w Łodzi. Kilka tygodni temu pani Helena trafiła do szpitala. Jedyną osobą, która ciągle troszczy się o nią jest kurator sądowy. To on odkrył wszystkie oszustwa rodziny K. wobec emerytowanej sędzi. - Pani Helena jest bardzo pogodną, wspaniałą kobietą - tłumaczy Bronisław Górski, kurator rodzinny. Pani Helena wciąż nie ma opiekuna prawnego, dlatego cały czas o jej los troszczy się kurator. Regularnie odwiedza ją w szpitalu i szuka dla niej nowego zakładu opiekuńczego. Pani Helena opuściła szpital tuż przed świętami. Musiała wrócić do zakładu opiekuńczo-leczniczego rodziny K., bo tam ma opłacony pobyt. Podczas kilkudniowego pobytu w szpitalu jej były mąż ani raz jej nie odwiedził. Co więcej, współwłaścicielka zakładu odmawiała przyjęcia emerytowanej sędzi do swojego ośrodka. W czasie, gdy odwiedzaliśmy panią Helenę, w ośrodku świętowano wigilię. Zastaliśmy na niej Annę K., współwłaścicielkę zakładu, i jej byłego męża Kazimierza K. Kobieta nie chciała rozmawiać z dziennikarzami UWAGI! - Będę miała jej majątek – zapewniła jednak. Zobacz także:Dlaczego wzięli ślub?Sąd unieważnił ślub

podziel się:

Pozostałe wiadomości