Mężczyzna został aresztowany na miesiąc. Prokurator postawił mu zarzut zabicia psów ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.
Yorki należały do córki 51-latka.
- Zeznania mężczyzny nie są spójne. Z jednej strony nie kwestionuje, że wrzucił psy do pralki, a drugiej je gloryfikuje i mówi o nich z sympatią – mówi prok. Saduś.
Mężczyzna nie był wcześniej karany. Wiadomo jednak, że w przeszłości leczył się psychiatrycznie.
podziel się: