Odbijanie piłki jak uderzenia młota?

TVN UWAGA! 3641282
TVN UWAGA! 135130
Miejscowa szkoła powinna być ogrodzona wysokimi ekranami akustycznymi - wnioskuje do sądu jedna z mieszkanek Krapkowic, która skarży się na hałas. Efektem tego jest decyzja sądu, odbierająca dzieciom możliwość korzystania ze szkolnego boiska. Czy bawiący się uczniowie, mogą być aż tak uciążliwi? Czy decyzja sądu jest słuszna?  

- To, co się tu dzieje, przekracza wszelkie granice! – twierdzi kobieta, która naprzeciwko szkoły mieszka od 2009 roku. W efekcie jej skargi, życie uczniów szkoły podstawowej nr 1 w Krapkowicach diametralnie się zmieniło. - Opuszczamy boisko! Zbliża się szesnasta – słyszą chłopcy, grający w piłkę nożną. I od razu się zbierają. Po 16 – tej obiekt jest bowiem zamykany na kłódkę. Obok wisi nawet specjalne ogłoszenie, informujące o zakazie przebywania na tym terenie właśnie między 16, a 6 rano. Nowe zasady obowiązują tu od 1 kwietnia. Popołudniami uczniowie nie mogą już przebywać na terenie szkoły. Niemożliwe jest korzystanie ze szkolnych boisk do piłki nożnej i koszykówki oraz z bieżni. W ten sposób Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich zabezpieczył tymczasowo pozew mieszkanki Krapkowic, jeszcze zanim rozpatrzy wszystkie dowody w sprawie. Kobieta i jej partner pozwali gminę, za wywoływane przez dzieci hałasy. Ich zdaniem znacznie przekraczają one dopuszczalne normy. Teraz dokładnie o g. 16 teren szkoły pustoszeje. A uczniowie nie kryją żalu. - Zawsze boisko było zamykane o zmroku. Nie mamy gdzie iść. Orlik jest za miastem – opowiada jeden z chłopaków, który gra tu w piłkę. Niezadowoleni są też rodzice. Sprawę nazywają „śmieszną”. – Ludzie mieszkają tutaj lata i nigdy nie było problemów – mówi jedna z mieszkanek Krapkowic. – To nie jest tak, że dzieci nagle się stały głośne i niegrzeczne. Ja tu mieszkam od urodzenia – dodaje kolejna. Dziennikarz „Uwagi!” czytał akta sprawy. Kobieta, wynajmująca lokal mieszczący się naprzeciwko szkoły, porównuje hałasy odbijanej piłki do cyklicznego uderzenia młota. Skarży się też na liczne problemy zdrowotne, w tym zaburzenia snu i koncentracji, bóle brzucha, czy problemy z sercem. To nie wszystko – kobieta twierdzi, że przez dźwięki dobiegające zza okna przestała być odwiedzana przez rodzinę i znajomych. Od władz miasta oczekuje między innymi wybudowania wzdłuż szkoły wysokich na pięć metrów ekranów akustycznych. Tymczasem Romuald Haraf, zastępca burmistrza gminy Krapkowice, nie kryje, że decyzja sądu - odbierająca dzieciom możliwość korzystania ze szkolnego boiska - to dla niego szok. - Boisko przez lata funkcjonowało do godziny 19-tej, a nawet 20-tej i nie było z tego tytułu żadnych skarg – mówi Haraf. Zauważa też, że kobieta, która teraz skarży się na hałas, doskonale wiedziała, że wprowadza się w sąsiedztwo szkoły i boiska. – Zamieszkując tam zgodziła się z faktem, że będzie mieszkała koło boiska – podkreśla zastępca burmistrza. Mieszkanka Krapkowic twierdzi jednak, że problem nie dotyczy jedynie hałasu. A dotychczasowe działania gminy i szkoły, mające zapewnić spokój mieszkańcom, są jedynie fikcją. - Młodzież podpaliła butelki na zewnętrznych schodach szkoły. Zwróciliśmy uwagę, żeby ugasili ten pożar i od tego się zaczęło – opowiada. I wylicza, że o pomoc prosiła wszelkie instytucje: szkołę, naczelnika oświaty a nawet burmistrza. - Nikt nie chciał nas zrozumieć ani pomóc – twierdzi. Czy podpalenie rzeczywiście miało miejsce? – Była taka sytuacja – potwierdza Jarosław Waligóra, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach. Po czym uściśla, że sprawa miała miejsce przeszło trzy lata temu. – Osoby, które dopuszczały się takich aktów wandalizmu zostały przez nas ustalone i ukarane - dodaje. Z kolei dyrektorka szkoły, Krystyna Nowak, podkreśla, że na terenie całego obiektu zamontowany jest monitoring. Już od dwóch lat – jak twierdzi pani dyrektor – pomaga on skutecznie kontrolować uczniów. - Była sytuacja, kiedy młodzież przyniosła sobie tutaj alkohol, ale pan woźny natychmiast zareagował. Zadzwonił do mnie, a następnie, na moje wyraźne polecenie, powiadomił policję i straż miejską – mówi dyrektorka. Podkreśla, że na zdecydowanej większości nagrań widać, po prostu, uczniów grających w piłkę. A pretensje sąsiadów komentuje krótko: - Widocznie ci państwo nie wzięli pod uwagę, że są tutaj dzieci i chcą przebywać na terenie szkoły. Romuald Haraf, zastępca burmistrza gminy, podkreśla z kolei, że decyzja sądu została wydana na posiedzeniu niejawnym i przedstawiciele gminy nie mieli nawet możliwości przedstawienia swoich racji. – Nikt nie zapytał, jaki jest regulamin. Praktycznie ze strony sądu nie było jakiegokolwiek pytania do gminy a my, jako strona w tym postępowaniu – bo jest to skierowane przeciwko gminie – powinniśmy mieć możliwość obrony – żali się Haraf. Tymczasem okazuje się, że zamknięcie szkolnego boiska zaskoczyło nawet pracowników Sądu Okręgowego w Opolu. Według rzecznika decyzja podległego mu Sądu Rejonowego może być interpretowana przez gminę w zupełnie inny sposób. - Jeżeli się odczyta prawidłowo to postanowienie, które wywołało tyle emocji, tu nie chodzi chyba o te dzieci, które przychodzą grać w piłkę. Tu chodzi o te inne osoby, które korzystają z tego obiektu niezgodnie z regulaminem – mówi sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Opolu. Zupełnie inaczej postanowienie sądu odczytują adwokaci wynajęci przez gminę. Według nich jest ono na tyle niejednoznaczne, że władze szkoły muszą utrzymać zakaz korzystania z boiska do czasu całkowitego wyjaśnienia sprawy. Niezależnie od interpretacji postanowienia sądu, kwestią sporną rozpatrywaną w procesie nadal pozostanie wytwarzany przez dzieci i młodzież hałas. Czy może być on aż tak uciążliwy dla sąsiadów? Reporter „Uwagi!” sprawdził to wspólnie ze specjalistą z laboratorium akustycznego. Urządzenie pomiarowe przy niemal całkowitej ciszy wskazywało 44 decybele. Przy przejeżdżającym samochodzie wskaźnik pokazał już 66 decybeli. Odgłosy, jakie wydaje 20 dzieci biegających po boisku i nauczycielka gwiżdżąca gwizdkiem - dały wynik około 50 decybeli. – Jeżeli byśmy tutaj spróbowali ocenić sytuację w dłuższym przedziale czasu, to na pewno poziom hałasu, byłby determinowany przez pojazdy, a nie dzieci – ocenia Jarosław Kowalczyk z laboratorium akustycznego Ecoplan. Gmina Krapkowice odwołała się od decyzji sądu. Do swojego wniosku dołączyła listy poparcia wystosowane przez uczniów, rodziców i innych sąsiadów szkoły. Do czasu rozpatrzenia sprawy przez sąd, miejscowa młodzież zmuszona jest szukać dla siebie innych zajęć niż sport. – Pójdziemy do domu i będziemy siedzieć „na kompie” – kwituje sprawę jeden z uczniów miejscowej szkoły podstawowej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości