- Jest tu pan, który od 30 lat kolekcjonuje śmieci. Wybudował dom, który jest w stanie surowym i od 30 lat nic się nie zmienia w jego konstrukcji. Najprawdopodobniej cierpi na zbieractwo i męczy nas tym, że jest coraz więcej śmieci na jego posesji. Ten pan tu mieszka. Koło godziny 11 wychodzi z rowerkiem, idzie do miasta i zbiera śmieci. Codziennie je tu znosi. W niektórych sklepach jest umówiony na godzinę i zabiera od nich puszki, kartony. Niedawno pojawiły się beczki po chemikaliach – opowiada Marek Zawieja, mieszkaniec Wałcza. Wałcz to miasto położone wśród zielonych terenów pojezierza wałeckiego. Na terenie miasta znajduje się kilka przepięknych jezior. Władze miasta szczególnie dbają o ekologię. Niedawno powstała tu promenada nazwana Aleją Gwiazd Sportu. Ulicę Dębową od tego miejsca dzieli kilkadziesiąt metrów. Mężczyzna śmieci zbiera od 30 lat. Kilkanaście lat temu władzą miasta udało się opróżnić posesję. Wywieziono ponad 200 ton śmieci. Pod nimi znaleziono miedzy innymi motocykl i starą ciężarówkę. Porządek na posesji trwał jedynie miesiąc. - Gdyby ja koło swojego domu miała takie śmieci, to jestem pewna, że codziennie byłaby straż miejska i mandaty by mi sypali. A tu nic się z nim nie robi – mówi Katarzyna Zawiej, mieszkanka Wałcza. Rafał Orlikowski jest dziennikarzem lokalnej gazety, problemy mieszkańców ulicy dębowej opisuje od kilkunastu lat. - To jest człowiek chory, który najprawdopodobniej nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi i jakie skutki to za sobą niesie. Kiedy na to się patrzy, są tam naruszone wszystkie możliwe przepisy – mówi Rafał Orlikowski, dziennikarz „Pojezierza Wałeckiego”. Instytucje miejskie twierdzą, że już zajęły się tą sprawą. - Na początku były pouczenia, upomnienia, następnie mandaty, które nie przynosiły skutku. Następnie sprawy kierowane do sądu. Za każdym razem, kiedy prowadzimy z nim rozmowę, on twierdzi, że jest w trakcie porządkowania a my mu przeszkadzamy i zabieramy czas – mówi Dariusz Gregorczyk, Komendant Straży Miejskiej w Wałczu. - Nałożyliśmy obowiązek na pana przymuszający do zrobienia porządku na posesji. Jeśli tego nie zrobi, będzie dalsze postępowanie administracyjne, będzie upomnienie, a następnie nałożenie grzywny i tytuł wykonawczy – zapewnia Maria Świst, Powiatowa Stacja Sanitarno– Epidemiologiczna w Wałczu. - Jest tam zagrożenie, bo jest tam wszystko, co może się spalić. Mamy zawiadomioną osobę, właściciela posesji – dodaje kpt. Tomasz Dębowski, rzecznik Straży Pożarnej w Wałczu. - Wizualnie dom nie jest w najlepszym stanie technicznym. Trudno stwierdzić, czy on może być bezpiecznie użytkowany. Nasze dalsze postępowanie będzie miało na celu szczegółowe ustalenie stanu technicznego obiektu. Osoba, która jest właścicielem, może takich ekspertyz nie doręczyć. Wtedy będzie wykonanie zastępcze takiego dokumentu. Jeśli okaże się, że budynek nie nadaje się do użytkowania, to będzie zakaz użytkowania obiektu budowlanego i nakaz wykonania zabezpieczeń – tłumaczy Robert Sas, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Wałczu. - Jedyną możliwością w przyszłości jest usunięcie tego pana z posesji, żeby nie gromadził tych odpadów. Nie ma innej możliwości. Ale najpierw ścieżkę prawną muszę wyczerpać. Najpierw jest wezwanie, upomnienie, decyzja i dopiero wtedy będzie można podejmować inne kroki. Różne były próby rozmów, ale nie jest to łatwy problem do rozwiązania – mówi Waldemar Lechnik, zastępca burmistrza Wałcza. - Podejmuję się tego, że uprzątnę teren. Tylko nie wiem, kiedy. Ale będę postępować tak, żeby było dobrze dla mnie i dla sąsiadów – zapewnia mężczyzna, który gromadzi śmieci. - On tak obiecuje od 30 lat. Rozmawiałem z nim kiedyś, powiedział, że sprzątnie jak będzie dobra pogoda. Minęło 12 lat – dodaje Marek Zawieja, mieszkaniec Wałcza.