Wczesną wiosną tego roku, policja ogłosiła, że udaremniła sprzedaż obrazu rzekomo skradzionego w czasie wojny. Ten obraz to wyjątkowe, oryginalne dzieło polskiego malarza Edwarda Okunia, zatytułowany "Donzella".
- Pierwszą myślą było to, że to totalne nieporozumienie, ponieważ przygotowując obraz do aukcji, zgromadziliśmy o nim dużo materiałów – mówi Konrad Szukalski z Agra-Art Dom Aukcyjny.
- To, co czujemy jako pracownicy domu aukcyjnego, to zupełnie nic, w stosunku do tego, co czuje właściciel takiego obrazu. Szczególnie tego, bo nabył go wcześniej na publicznej aukcji w Warszawie. Dla niego to był szok – podkreśla Szukalski.
"Donzella" trafiła do kolekcji obecnego właściciela w 2006 roku. Do tego czasu przez 75 lat była niedostępna dla miłośników malarstwa Edwarda Okunia. Ostatni raz publiczność mogła obejrzeć ten wspaniały portret w 1931 roku na wystawie w Zachęcie.
Nowy właściciel "Donzelli" od 2006 roku udostępniał obraz muzeom i galeriom. Pozwalał też na wywożenie obrazu za granicę, na współorganizowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wystawy. Nigdy wcześniej, przez 16 lat, nie kwestionowano jego prawa własności.
Portret żony malarza
- Obraz został namalowany w 1910 roku. W 1911 został pokazany przez Okunia na wystawie w Zachęcie. Po niej został zakupiony przez jednego z najbardziej znanych polskich kolekcjonerów – Andrzeja Rotwanda i wiemy, że w jego kolekcji znajdował się jeszcze w 1931 roku, kiedy został wystawiony na wystawie w Zachęcie – opowiada historyczka sztuki Monika Bryl.
"Donzella" to portret żony Edwarda Okunia.
- Okuń miał wielki sentyment do tego obrazu. Z oświadczeń pochodzących z kręgów rodziny autora wynika jasno, że 1939 roku był z powrotem w rodzinie autora – zwraca uwagę prawnik Marek Malecha.
- Właściciel, który wstawił obraz w 2006 roku na aukcję, napisał oświadczenie i mamy pewność, kim byli dla niego Okuniowie. Wszystko sprawdziliśmy, sprawdziliśmy, że jest osobą, za którą się podaje. Nazwisko tego właściciela jest mocno związane z rodziną Okuniów - mówi Monika Bryl.
„Nie jesteśmy pewni”
Na czas śledztwa i wyjaśnienia kto jest prawowitym właścicielem "Donzelli", obraz trafił do magazynów Muzeum Narodowego w Warszawie.
Czy "Donzella" dołączy do prezentowanych w muzeum obrazów odzyskanych, tzw. strat wojennych? Poza prokuraturą i policją, nikt w to nie wierzy. Nawet ministerstwo kultury odcina się od sprawy i nie pochwala poczynań organów ścigania.
- Nie jesteśmy pewni, czy ten obraz jest stratą wojenną. W takich sytuacjach ministerstwo podejmuje działania restytucyjne, czyli informuje organy ścigania, dopiero kiedy jesteśmy pewni, że jego tożsamość i proweniencja związana jest z polskimi stratami wojennymi – mówi Tomasz Śliwiński z ministerialnego departamentu restytucji dóbr kultury. I dodaje: - Uważamy, że działania, które zostały podjęte, są za wczesne.
- Nie mamy dokumentu, który by potwierdzał, że obiekt dalej był w posiadaniu Andrzeja Rotwanda. Z kolei, pewne przekazy historyczne mówią, że bardzo prawdopodobne jest, że obiekt zmienił swojego właściciela. Tym samym prawdopodobne jest, że Andrzej Rotwand nie utracił tego obiektu w trakcie drugiej wojny światowej, a inny obraz Okunia – mówi Tomasz Śliwiński.
"Florentynka"?
"Donzella" nigdy nie figurowała i nadal nie jest na ministerialnej liście obiektów utraconych w czasie wojny. Najprawdopodobniej śledczy uznali, że "Donzella" to inaczej "Florentynka". Jednak według znawców, to dwa różne obrazy Edwarda Okunia.
- W spisach znanego, przedwojennego kolekcjonera Andrzeja Rotwanda funkcjonuje kilka dzieł Edwarda Okunia m.in. obraz zatytułowany "Florentynka", a obraz zajęty przez policję zawsze funkcjonował jako "Donzella". W spisach strat wojennych, które przygotował pan Rotwand już po wojnie, wskazał, że miał obraz pt. "Florentynka", a nie wskazał na obraz "Donzella" – przekonuje Marek Malecha.
- Nam, jako ministerstwu, nie udało się znaleźć dokumentacji, która by potwierdzała, że "Florentynka" jest tożsama z "Donzellą". Musimy pamiętać, że Edward Okuń spędził potem 20 lat we Włoszech. Pejzaże i portrety, które tam malował, powstawały w znacznych ilościach i jest to możliwe, że mówimy o dwóch całkiem odmiennych dziełach sztuki – przyznaje Tomasz Śliwiński.
Edward Okuń, to mało znany szerokiej publiczności malarz młodopolski. Pożądany i ceniony głównie przez znawców i fachowców, przede wszystkim za portrety i pejzaże. Wartość rynkowa "aresztowanej" przez policję "Donzelli" wynosi około miliona złotych.
- W naszej niedawnej historii mieliśmy przypadki, że policja przychodziła i zabierała nam obraz w celu sprawdzenia, czy to jest strata wojenna i obtrąbiano sukces, nim sprawdzono, czy jest to strata wojenna, ale potem nam ten obraz oddawano. W tym wypadku jest to pomyłka, albo niekompetencja ludzi, którzy wysyłają takie ekipy do sprawdzenia, czy coś jest stratą wojenną – uważa Konrad Szukalski.