Nowe wątki afery w podlaskim NFZ

Sytuacja w podlaskim oddziale NFZ pokazuje, że instytucja publiczna gospodaruje majątkiem publicznym bez nadzoru głównej centrali NFZ w Warszawie.

- To jest jakiś układ polityczno-towarzysko-mafijny, tak jak w większości tego typu placówek w Polsce - uważa Edward Łuczycki, przewodniczący Rady Miejskiej w Białymstoku. - Białystok niestety nie jest wyjątkiem. Adam Kurluta, nowy dyrektor NFZ na Podlasiu, od razu po objęciu stanowiska zaczął wprowadzać nowy porządek. Wykształconych prawników i ekonomistów - kompetentnych do zajmowanych stanowisk, zamienił na tzw. swoich ludzi, którzy z wykształcenia są geodetami i pedagogami. - Zapewne wygodniej się z nimi pracuje, bo są mało kompetentni i nie zadają trudnych pytań, a poza tym zawsze przyznają rację dyrektorowi – uważa była pracownica podlaskiego NFZ. Dyrektor obdarzył zaufaniem osoby, które weszły w konflikt z prawem i skazane są prawomocnymi wyrokami sądu. A ludzie ci, rządzą naprawdę ogromnymi pieniędzmi. W tym roku mieli do dyspozycji 830 milionów złotych. Pieniądze zostały zagospodarowane w sposób budzący poważne zastrzeżenia. Niejasny jest także system zawierania kontraktów między NFZ, a placówkami medycznymi. Przekonała się o tym Elżbieta Rzepecka, która była w tym roku szefową komisji przyznającej kontrakty na świadczenia specjalistyczne. Rzepecka straciła posadę, bo nie chciała poddać się życzeniom szefa. - W czasie negocjacji były pewne próby nacisku ze strony władz naszego NFZ, żeby jeden ze startujących w przetargu, był traktowany inaczej... Nie uległam im, to było przyczyną mojego odwołania z funkcji przewodniczącego – mówi Rzepecka. Wszystko to dzieje się na oczach i za przyzwoleniem dyrektora Kurluty, bo to on odpowiada za politykę kadrową funduszu. Jednak dyrektor wydaje się być całą sprawą zaskoczony. Na pytanie reporterki UWAGI! co ma zamiar zrobić z tym stanem rzeczy sytuacją odpowiada lakonicznie: - Dziękuję za informacje, wszystkim się zajmie. O komentarz do panującej na Podlasiu sytuacji poprosiliśmy Centralę Narodowego Funduszu Zdrowia, ale odmówiono nam. Centrala argumentowała to faktem, że poszczególne oddziały są autonomiczne. Czy oznacza to, że autonomicznie i bez żadnej kontroli mogą łamać prawo i trwonić publiczne pieniądze? Julia Pitera prezes polskiego oddziału Transparency International uważa, że niedopuszczalny jest brak nadzoru w instytucji publicznej, która gospodaruje majątkiem publicznym. - Centrala NFZ w Warszawie powinna nadzorować i brać odpowiedzialność za działanie jednostek lokalnych - uważa Pitera. - Wszystko wskazuje, że centrala NFZ zezwala, by jednostki lokalne zachowywały się jak prywatne folwarki.

podziel się:

Pozostałe wiadomości