Wczoraj pokazaliśmy w reportażu porzuconych pensjonariuszy domu pomocy w Milanówku. Dzisiaj przynieśliśmy im ciepłe jedzenie i sprowadziliśmy lekarza. W tym czasie przyjechała tam opieka społeczna, policja, prokuratura, a wojewoda mazowiecki zarządził natychmiastową kontrolę obiektu. - Mieszka tu czterech pacjentów i dziesięciu bezdomnych. Pierwszy pacjent, którego badałam, ma wielkie problemy z ubraniem się, w związku z czym się nie rozbiera. On ma rzeczy na sobie, które cztery lata były nie prane. Jest to człowiek 82-letni. Będziemy wzywać pogotowie - opowiada wpuszczona do środka lekarz medycyny. W tej chwili na żądanie prokuratury ostatni pensjonariusze są przenoszeni do innego domu pomocy społecznej, gdzie będą mieli ciepło i opiekę. Dlaczego dopiero nasza interwencja przerwała gehennę emerytowanych kolejarzy? Kto jest za to odpowiedzialny? O tym opowiemy na początku przyszłego tygodnia.