Niepełnosprawni na wózkach narzekają na bariery architektoniczne w Polsce. Mówią, że nawet osobie bez kłopotu poruszającej się na wózku załatwienie najprostszej sprawy zajmuje trzykrotnie więcej czasu niż człowiekowi w pełni sprawnemu. Przejście dla pieszych. Sprawny człowiek pokonuje je w kilkanaście sekund. Niepełnosprawny nie jest w stanie pokonać samodzielnie wysokich krawężników. Część autobusów jest przystosowana do potrzeb niepełnosprawnych, ale kierowcy nie zauważają, albo nie chcą zauważyć osób na wózkach i przeważnie nie wyciągają specjalnych platform. Dworzec Centralny w Warszawie teoretycznie jest przystosowany do potrzeb niepełnosprawnych. W rzeczywistości to fikcja. Okazuje się, że urządzenia, które miały ułatwić życie osobom niepełnosprawnym nie działają. Jak więc dostać się na peron? Pracownik dworca proponuje zjazd ruchomymi schodami, chociaż obok wiszą tabliczki informujące o zakazie transportowania nimi ludzi na wózkach. Potem trzeba jeszcze wsiąść do wagonu. Najbardziej upokarzające jest też to, że po trudach związanych z pokonaniem dworca, podróż trzeba spędzić na korytarzu wagonu, bo do przedziału wózek się nie zmieści. Niepełnosprawny nie może nawet szukać sprawiedliwości w sądzie, bo dostępu do budynku bronią schody. W sądzie, co prawda jest podjazd, ale z trudnością pokonują go nawet wózki dla dzieci. Reporterzy Uwagi! postanowili skonfrontować polską rzeczywistość z ”rajem” dla niepełnosprawnych czyli Niemcami. Tam każdy budynek, nie tylko te w których mieszczą się urzędy państwowe dostosowany jest do potrzeb niepełnosprawnych. Niemieckie rozwiązania architektoniczne sprawdzał Michał Ławryszek - przyjaciel Jaśka Meli, który właśnie podąża z Markiem Kamińskim w stronę Bieguna Północnego. Michał trzy i pół roku temu miał wypadek samochodowy. Jest sparaliżowany od klatki piersiowej w dół. Porusza się na wózku. Michał jest starszy od Jaśka o pięć lat Chłopcy znają się niemalże od dziecka, są sąsiadami i przyjaciółmi.