Niechlujni prokuratorzy z Kielc

Nowa siedziba prokuratury w Kielcach budzi dumę ministra sprawiedliwości. Jednak powodów do dumy nie dają wyniki pracy kieleckich prokuratorów.

Kilka spraw prowadzonych przez kielecką prokuraturę rejonową budzi poważne wątpliwości. Jedną z nich jest sprawa dotycząca pobicia trzech mężczyzn przez ochroniarzy z kieleckiej firmy A. Ofiary zostały poważnie pobite tylko za to, że ochroniarzom nie podobał się ich wygląd. Mimo, że ofiary doskonale zapamiętały sprawców, w prokuraturze nie skorzystano z ich zeznań. - Do okazania kilka razy doprowadzano zupełnie innych pracowników firmy A – opowiada Robert I., jeden z pobitych. – Wielokrotnie mówiłem, że zidentyfikuję sprawców, ale skończyło się na umorzeniu śledztwa z powodu niemożności ich wykrycia. Na fakt umorzenia postępowania nowe światło rzuca inna prowadzona w tym samym czasie sprawa. Prokuratorowi z Kielc, Andrzejowi W. zarzucono jazdę po pijanemu. Świadkami byli tu pracownicy tej samej firmy ochroniarskiej A. To oni zauważyli jadący zygzakiem po ulicy samochód. Kiedy się zatrzymał, zobaczyli w nim jedną osobę: Andrzeja W. Podczas śledztwa prokurator bardzo mętnie tłumaczył, że auto prowadził jego szwagier, który w chwili pojawienia się ochroniarzy wyszedł akurat do budki telefonicznej. Badanie krwi wykazało dwa promile we krwi prokuratora. Ochroniarze zeznali, że nie są pewni czy Andrzej W. prowadził auto. Kilka miesięcy później inny prokurator, kolega W., wobec którego wszczęto dochodzenie o przyjmowanie łapówek w zamian za umarzanie spraw, umorzył śledztwo w sprawie pobicia. Inna budząca wątpliwości sprawa dotyczy potrącenia siedmioletniej Moniki przez nietrzeźwego kierowcę. Badanie krwi wykazało 0,6 promila alkoholu w jego krwi (dopuszczalna norma to 0,5 promila). Jednak prokuratura dała wiarę jego słowom, że dwa piwa wypił już po wypadku, w szpitalu. Winą za wypadek obarczyła dziecko i pozbawiła je w ten sposób prawa do ubiegania się o odszkodowanie. Monika przeszła dwie operację, nadal nie jest w pełni sprawna, jej rodziców nie stać na rehabilitację. Niepokojącego obrazu kieleckiej prokuratury dopełnia fakt zaginięcia akt 45 spraw. Niektóre z nich odnalazły się w prywatnym domu jednego z prokuratorów. Przeciw pięciu prokuratorom toczą się postępowania dyscyplinarne o niechlujne i nierzetelne prowadzenie spraw, wobec jednego – o przyjmowanie łapówek w zamian za umarzanie spraw. Postanowiliśmy zapytać ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa, co zamierza zrobić z problemami w kieleckiej prokuraturze. Był zaskoczony. - Nic o tym nie wiem – powiedział. – Proszę nie zadawać mi tak szczegółowych pytań. Minister sprawiedliwości nie może wiedzieć o wszystkich postępowaniach dyscyplinarnych. Jednak opisanymi sprawami zajęła się Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Dzięki niej usunięto ze stanowiska prokuratora rejonowego i jego zastępcę. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jeszcze co najmniej dwóch prokuratorów może stracić pracę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości