- Parking nie był niczym posypany. Mimo że szłam bardzo ostrożnie, przewróciłam się. Dopiero po moim wypadku pracownik sklepu wysłał piaskarkę – wspomina pani Ewa. Kobieta natomiast jeszcze tego samego dnia trafiła na pogotowie, a na rękę założono jej gips. Pani Ewa napisała do E.Leclerc pismo o odszkodowanie. Chociaż od tego momentu minęło już trzy miesiące, sprawa nie została jeszcze wyjaśniona. Pracownik, z którym rozmawiali reporterzy zapewniał, że wniosek jest w trakcie rozpatrywania. - Sprawa została przekazana ubezpieczycielowi zaraz po tym, jak Ewa Chojnacka złożyła do nas pismo – twierdził. Jak się jednak okazało, dokumenty wpłynęły do ubezpieczyciela w dniu kiedy dziennikarze UWAGI! Zainteresowali się sprawą. - Klient twierdzi, że dokumenty były do nas wysyłane faksem w marcu. Jednak ja mogę powiedzieć, że pierwszy raz otrzymałem dokumenty w tej sprawie wczoraj – wyjaśnił pracownik firmy ubezpieczeniowej. - Prawdopodobnie zawinił nasz pracownik odpowiedzialny za kontakty z ubezpieczycielem – przyznaje Agata W. Kachniarz, dyrektor handlowy sklepu E.Leclerc w Łodzi.