Państwo Ziółkowscy są młodym małżeństwem na dorobku. Niskie pensje nie pozwalały im na zakupy za gotówkę, dlatego wielokrotnie korzystali z ratalnych ofert sprzedaży. Trzy lata temu w taki sposób pani Marzena kupiła pralkę, którą szybko spłaciła. Przy zakupie pralki bank Cetelem zaoferował jej kartę kredytową. - Z początku odłożyłam tę kartę. Ale sytuacja w tamtym czasie wyglądała tak, że dostałam rachunek za prąd do uregulowania. Była to kwota wysoka - 1600 zł za pół roku. Nie byłam w stanie pokryć tego rachunku z pieniędzy, które w tamtym czasie zarabiałam – przyznaje Marzena Ziółkowska. Pani Marzena zaczęła spłacać zadłużenie na karcie. Wraz z mężem spłacała też regularnie raty za meble. Przedstawiciel banku HSBC, który kredytował ten zakup, zaproponował panu Arturowi kredyt konsumpcyjny na korzystnych warunkach. ---ramka 12338|prawo|--- - Sytuacja była taka, że przydałby nam się większy zastrzyk gotówki. Więc zgodziliśmy się na to. To były pieniądze potrzebne na życie, na czynsz – mówi Artur Ziółkowski. Decydując się na kredyty, zarówno pani Marzena, jak i jej mąż, skorzystali z ubezpieczenia na wypadek utraty pracy. Taką opcję za niewielką opłatą oferowały oba kredytujące ich banki. - Deklarują się, że będą przez jakiś czas kredyt za mnie spłacać w ramach ubezpieczenia. Okazało się, że to tak nie działa – mówi Artur Ziółkowski. W 2009 roku oboje stracili pracę. O swojej sytuacji powiadomili kredytujące ich banki, by te uruchomiły spłatę kredytu z ubezpieczenia zgodnie z umową. Ku ich zaskoczeniu zaczęli być zbywani przez pracowników banków. - Okazało się, że muszę przesłać dokumenty. Następnie musiałem dosłać kolejne. Tak to wyglądało przez okres około dwóch, trzech miesięcy. Zacząłem nagrywać telefoniczne rozmowy z konsultantami banku – opowiada Artur Ziółkowski. W podobnej sytuacji znalazła się żona pana Artura. Kilkanaście rozmów z infolinią w niczym nie przyspieszyło uruchomienia ubezpieczenia kredytu. Wreszcie pieniądze z ubezpieczenia zostały wypłacone. - Sprawa to wynik pomyłki naszego pracownika. Prozaiczna przyczyna, ale dla klienta dolegliwa. Co innego klient miał w wersji papierowej, a co innego było zaznaczone w naszym systemie. Jest kilkanaście takich przypadków. Bank zamierza naprawić ten błąd zgodnie z ogólnymi warunkami ubezpieczenia. Wypłaci klientce sześć rat z tytułu ubezpieczenia, o których była mowa i o które klientka wnosiła - zapewnił Damian Ziąber, rzecznik prasowy Sygma Bank Polski.