Krzysztof studiował zaocznie marketing i zarządzanie na Politechnice Częstochowskiej. Pomagał też finansowo rodzinie pracując jako dróżnik na kolei oraz prowadząc kiosk. Teraz to on jest skazany na pomoc starych, schorowanych rodziców. Rodziny Krzysztofa nie stać na kosztowną rehabilitację, a zwłaszcza na zakup specjalnego urządzenia, które mogłoby zapobiec postępującemu paraliżowi. Na pieniądze od sprawcy nie mają co liczyć. Witold L. już w trakcie procesu nie okazywał żadnej skruchy. Odszkodowanie miał spłacać pracując w przywięziennym zakładzie szewskim, ale odmówił wykonywania. Niestety polskie prawo nie pozwala na zmuszenie więźnia do pracy. Jednak odmowa traktowana jest według więziennego regulaminu jak ciężkie przewinienie zagrożone surowymi karami. Tymczasem Witoldowi L. przez kilka lat udzielono tylko raz nagany. Wychowawcy mają jednak znacznie szersze możliwości. Wśród nich jest: pozbawienie przestępcy rozrywek, paczek żywnościowych, ograniczenie widzeń z bliskimi, a nawet karcer. Bandyta tymczasem od kilku lat namiętnie uprawia sport i ogląda telewizję. Nie ma ochoty pracować na rzecz swojej ofiary, choć inni skazani, traktują pracę jako przywilej. To jedyny sposób, by zabić nudę. Dopiero po naszej interwencji dyrektor więzienia obiecał, że nałoży na więźnia surowsze kary. Czy to pomoże? Wszystkich, którzy chcieliby pomóc Krzysztofowi, prosimy o kontakt z naszą redakcją w Krakowie. Być może dzięki państwu uda się zebrać pieniądze niezbędne do zakupu sprzętu rehabilitacyjnego, lub choćby spełnić wielkie marzenie Krzysztofa: wyjazd na pielgrzymkę do Lourdes. Strona Krzysztofa: http://www.skpherby.republika.pl/