Na granicy gorąco

Nasze granice przekraczają codziennie dziesiątki nielegalnych emigrantów. Uciekają przed wojną, nędzą, prześladowaniami. Czy ukrywają się wśród nich terroryści?

Każdego dnia „zieloną granicę” z Ukrainą patrolują pogranicznicy wyposażeni w specjalistyczny sprzęt. Przemytnicy imigrantów są coraz lepiej przygotowani i lepiej zorganizowani. Znają każdy fragment granicy. Straż graniczna codziennie zatrzymuje dziesiątki grup – od kilku do kilkunastu osób, które po przekroczeniu granicy są przez przemytników zostawiane same sobie. Nikt nie ma dokumentów. Nie zawsze szybko udaje się ustalić nawet ich narodowość – większość nie zna żadnego obcego języka. Kiedy znajdzie się ktoś, kto łamaną angielszczyzną potrafi opowiedzieć o tym, dlaczego uciekł z ojczyzny, z reguły powtarza historię znaną pogranicznikom na pamięć. - Wszyscy wyjechali, zostałem sam z wujkiem – mówi szlochając mężczyzna o ciemnej karnacji. – Powiedział mi: jedź tam, gdzie spokój, gdzie nie ma zabijania, nie ma żadnych wojen. Praktycznie wszyscy uchodźcy pochodzą z krajów ogarniętych wojną. Na ich przerzut pieniądze zbierają całe rodziny. 2 tys. dolarów od osoby zapłacili Somalijczycy, których straż zatrzymała podczas kręcenia zdjęć przez ekipę TVN. Zatrzymani uchodźcy trafiają do aresztu. Większość jest dokładnie poinstruowana jak się zachowywać i co mówić w razie wpadki. W naszym kraju dzieci nie mogą być przesłuchiwane. Kilku mężczyzn o ciemnej karnacji, po których od razu widać, że mają koło 30-ki każdy, zaklina się, że mają nie więcej niż 15 lat. Emigrantom trzeba udowodnić, że są dorośli, by w ogóle kontynuować procedurę. Najprostszym sposobem jest badanie uzębienia. Wszyscy bardzo szybko trafiają do najbliższego gabinetu dentystycznego. Tam oczywiście okazuje się, że dawno temu osiągnęli dojrzałość. Po ustaleniu wieku i personaliów emigranci czekają na decyzję polskich urzędników. Czy czeka ich deportacja, czy dostaną w Polsce azyl? Na jakiej podstawie ocenić, czy są faktycznie prześladowani, czy też można ich odesłać do kraju pochodzenia? Czy wreszcie istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś wśród nich mógłby okazać się terrorystą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości