Na dyżurze u dróżnika...

Do większości groźnych kolejowych wypadków dochodzi na przejazdach. Kto jest temu winien? Zły sprzęt czy ludzie?

Jak informuje Najwyższa Izba Kontroli około 70% wypadków do których dochodzi na kolei ma miejsce na przejazdach kolejowych. Ich przyczyną jest zwykle zbyt późne opuszczanie rogatek. Postanowiliśmy sprawdzić, jak pracują dróżnicy, szczególnie w nocy. Nasza reporterka wcieliła się w osobę, która chce podjąć pracę dróżnika. Dzięki temu, mogła przekroczyć próg budki dróżniczej, która zgodnie z regulaminem powinna być niedostępna dla osób postronnych. To jednak tylko teoria. Reporterka nie miała żadnych problemów z tym, żeby z bliska obserwować pracę dróżników. Wszyscy bardzo chętnie z nią rozmawiali. Jedną z pierwszych poczynionych obserwacji było to, że telefony od dyżurnych ruchu, informujące o nadjeżdżających pociągach - dzwonią z opóźnieniem. Prawie na każdym przejeździe szlabany zamykano za późno. Niespodziewanie nasza ekipa stała się świadkiem chaosu, jaki zapanował na widok nadjeżdżającego pociągu. Ponieważ telefon z informacją o pociągu opóźnił się, rogatki były otwarte, a na przejeździe panował duży ruch. W dodatku nadjeżdżający pociąg miał częściowo niesprawne światła. Tym razem na szczęście do tragedii nie doszło. Często jednak zagrożenie stwarzają niecierpliwi kierowcy. W innej budce dróżnik narzeka, że nawet, gdy wystarczająco wcześnie chce zamknąć rogatki, kierowcy go ignorują i za wszelką cenę starają się przejechać na drugą stronę. Nawet wtedy, gdy widać już nadjeżdżający pociąg. Nikomu nie chce się czekać na ponowne otwarcie szlabanu. Tak samo zachowują się zresztą piesi, dla których nawet zamknięty szlaban nie jest żadną przeszkodą. Często jednak to dróżników obarcza się całą odpowiedzialnością za wypadki. Niedawny wypadek Janusza Kuliga sprawił, że źle patrzy się nawet na tych dróżników, którzy solidnie pracują. - Po tym wypadku, patrzą na nas jak na przestępców. Wyzwiska lecą,… - mówi jeden z nich. W końcu na jednym z przejazdów nasza reporterka trafia na „czarną owcę”. Dróżnik jest wyraźnie ”rozluźniony” i pełen chęci do zabawy. Proponuje kawę i chętnie zgadza się, aby przeszkolić naszą dziennikarkę. Szkolenie zaczyna od zdania: - Najważniejsze, żeby alkoholu nie było…, to najważniejsze!

podziel się:

Pozostałe wiadomości