W każdy wtorek telewizja TVN emituje serial fabularno-dokumentalny „Granice”. Bohaterami są przemytnicy i celnicy. Ekipy telewizji TVN niejednokrotnie stają twarzą w twarz z przestępcami kontrolującymi przemyt. Często, by dostać się do grup przemytniczych, reporterzy „Granic” muszą używać ukrytych kamer i specjalnie ukrytych mikrofonów. 1 maja skończyły się zakupy w sklepach wolnocłowych na statkach pływających do krajów Unii Europejskiej. Unijne prawo zakazuje ich pomiędzy krajami członkowskimi. Armatorzy przenieśli się więc na wschodnie tereny Polski. Proponują rejsy do Kaliningradu. W portach Elbląga i Fromborka mrówczy przemyt to nowość. - Statki wypływają na Zalew Wiślany i przekraczają nasze wody terytorialne – opowiada Ryszard Chudy, rzecznik prasowy Izby Celnej w Olsztynie. – Tam otwierane są sklepy wolnocłowe i w zasadzie na tym kończy się międzynarodowa wyprawa. Statki nie zawijają do żadnych rosyjskich portów. Dla niektórych przemyt paru paczek papierosów, to jedyna szansa na przeżycie i gra: kto kogo przechytrzy, przemytnik celnika czy odwrotnie. Mrówki mają nieograniczoną inwencję w wymyślaniu schowków. - Niektórzy potrafią przenieść przez granicę tysiąc kartonów papierosów, albo sto trzydzieści litrów spirytusu – mówi Marek, informator. – Zwykła „mrówka” zarabia sześćdziesiąt, siedemdziesiąt złotych dziennie.