W kamienicy, w której mieszkali rodzice Nadii sąsiedzi obwiniają się o to, że nie zauważyli dramatu dziecka. Wielokrotnie oferowali pomoc 19-letniej Martynie P. w opiece nad córką, ale kobieta odmawiała. „Wydaje mi się, że tutaj wszyscy są winni. Ja też czuję się winna, trzeba było bardziej reagować”- mówi sąsiadka Martyny P. i Arkadiusza A. Nikt nie zauważył ran dziecka, nie słyszał krzyków i awantur. Nadia często płakała, ale matka za każdym razem tłumaczyła sąsiadom, że to z powodu kolki. „Na pozór wszystko było w porządku”- mówią sąsiadki – „Na okrągło było pranie zrobione, czyściutko, mieszkanie zadbane, trzy cztery razy dziennie na spacer z tym dzieckiem chodziła. Przewijałam raz to dziecko jak było małe. Nie widziałam nic niepokojącego. Raz widziałam tylko siniaka na buźce. To się zapytałam co się stało. Ona - nie wie” mówi sąsiadka mieszkająca za ścianą. Arkadiusz A. i Martyna P. przebywają w areszcie. Mają postawiony zarzut zabójstwa. Do winy przyznaje się tylko ojciec dziewczynki. Składa obszerne zeznania.