- Lubiła zwierzęta, konie - mówi Monika Zadrożna , siostra Marty. – Jej pasją były konie. Kiedy jej mama zadzwoniła wieczorem i powiedziała, że Marta jeszcze nie wróciła ze sklepu, to ja od razu zaczęłam płakać i bałam się, że coś się stało. - Nie mogliśmy jej poznać, tak była obita - mówi Jan Michalczyk, ojciec Marty. – Nie mogłem twarzy jej poznać. Poznałęm ją po palcu, bo dołek miała w jednym Marta w sobotnie popołudnie pojechała na rowerze do sklepu oddalonego o kilka kilometrów od jej domu. Miała wrócić za godzinę, nie było jej znacznie dłużej. Gdy zaczęli jej szukać rodzice, na policje zadzwonił mężczyzna z sąsiedniej wsi. - Na telefon alarmowy policji zadzwonił mężczyzna, który zdenerwowanym głosem powiedział, ze właśnie zabił kobietę - mówi asp. Robert Adamiak z Komendy Powiatowej Policji w Mławie.- Policjanci zastali go w zakrwawionych ubraniach. Zatrzymali go i w trakcie rozmowy mężczyzna powiedział, że to on dzwonił i zabił kobietę. Zaprowadził policjantów w miejsce zdarzenia. Kobieta była naga, najwięcej obrażeń miała na głowie i twarzy. Według ustaleń policji mężczyzna napadł na Martę, gdy wracała ze sklepu. Najpierw ściągnął ją z roweru i najprawdopodobniej ogłuszoną zaciągnął do lasu. Potem bił ją rękoma i grubym kijem. Nie można też wykluczyć, że tu ją zgwałcił i zostawił, żeby wykrwawiła się na śmierć. Do morderstwa przyznał się 20 letni Patryk K. Chłopak był już dobrze znany policji. Kilkakrotnie był notowany za pobicia i uszkodzenie mienia. W przeszłości miał kuratora. Marta studiowała, chciała zostać nauczycielką. Ci, którzy ją znali nie wierzą, że w jakikolwiek sposób mogła sprowokować sprawcę zabójstwa. - Była bardzo spokojną, skromną dziewczyną. Nigdy nie słyszałam od niej niczego złego - mówi koleżanka Marty. Policja potwierdza, że Patryk K. w momencie popełniania zbrodni był pijany. Miał we krwi 1,5 promila alkoholu. Sąd aresztował Patryka K. na 3 miesiące a prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.