Ośmioletni Dawid urodził się z martwicą prawej nogi. To skutek patologicznej ciąży bliźniaczej, tak zwanego zespołu podkradania, w którym dochodzi do podbierania krwi jednemu z bliźniaków przez drugiego bliźniaka. Aby uratować chłopcu życie, zaraz po porodzie lekarze musieli amputować mu nogę.
Największym problemem, z jakim boryka się chłopiec jest brak akceptacji. Przez ponad rok chodził do publicznej szkoły wraz ze swoim bratem. W kwietniu tego roku bliźniacy zostali rozdzieleni.
- Dawid chodził do szkoły z Patrykiem, ale musiał przenieść się do szkoły integracyjnej. Niektórym rodzicom nie podobało się takie dziecko. Jedna mama skarżyła się, że jej córka spać po nocach nie może, bo zobaczyła na WF-ie kikuta, gdy Patryk zdjął protezę – mówi Paweł Wierzbowski, ojciec chłopca.
- Smutno mi było. Bo jestem takim samy chłopcem jak Patryk – tłumaczy Dawid.
Obecnie Dawid chodzi do szkoły integracyjnej przy szpitalu Wojewódzkim w Rzeszowie. Wraz z innymi niepełnosprawnymi i chorymi dziećmi ma tam zapewnioną nie tylko naukę, ale także rehabilitację i terapię.
- Początki były bardzo trudne. Kłopotem były zachowania Dawida wobec rówieśników. Wszystkich traktował jak wrogów. Ale stopniowo zaczęliśmy wyciszać te agresywne zachowania. Nauczyliśmy go, jak ma te kontakty nawiązywać – opowiada Marzena Pelc Dymon, specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.
Aby Dawid mógł funkcjonować jak inne dzieci, potrzebuje co dwa lata nowej protezy i wymiany części, co pół roku. Ostatnia, trzecia już proteza chłopca kosztowała trzydzieści tysięcy złotych. Każda kolejna jest większa i droższa. 1/3 kwoty pokrywa Narodowy Fundusz Zdrowia, ale większą część ojciec Dawida musi zebrać sam.
- Marzę, żeby mieć protezę bez kosza i z lejkiem. Teraz nawet siedzi mi się trudno. Tyle, że do tego potrzeba bardzo dużo pieniędzy – mówi Dawid.
Ojca Dawida nie stać na taką protezę. Rodzina utrzymuje się z zasiłków, bo mężczyzna musiał zrezygnować z pracy, po tym, jak porzuciła go żona. Matka Dawida opuściła rodzinę, kiedy bliźniacy mieli trzy lata a najmłodsza Daria zaledwie pół roku. Od tamtej pory pan Paweł samotnie wychowuje dzieci. W obowiązkach domowych pomagają mu jego rodzice. Największe problemy rodzina ma z zapewnieniem Dawidowi rehabilitacji, której on bardzo potrzebuje.
- Dawid potrzebuje codziennej rehabilitacji. W tej chwili ma już skrzywienie kręgosłupa i ten kikut idzie mu na bok. Jak kikut pójdzie na bok, to później cała nowa proteza będzie szła na bok. Nie da rady chodzić – mówi Barbara Wierzbowska, babcia Dawida.
Zachęcamy Państwa do pomocy Anecie i innym podopiecznym Fundacji TVN „nie jesteś sam”. Aby to zrobić, wystarczy wysłać sms pod numer 7126 o treści POMAGAM (1,23 pln z VAT).