Jadwiga Dudek od 15 lat wynajmuje niewielki pokój w prywatnej kamienicy w Łodzi. Właścicielem budynku jest Franciszek J.
- Trafiłam do tego mieszkania przez biuro nieruchomości. Wtedy też poznałam pana J. Był bardzo grzeczny, sympatyczny. Czynsz płaciłam – zaznacza 77-latka.
Pani Jadwiga płaciła jednak w specyficzny sposób. Dziesięć lat temu okazało się, że właściciel kamienicy ma długi, a komornik postanowił ściągnąć należność w formie czynszu od najemców mieszkań.
- Dostaliśmy wezwanie do komornika o płacenie. Do 2018 roku płaciłam czynsz komornikowi – zapewnia Dudek.
Kaucja
Do konfliktu między lokatorką, a właścicielem kamienicy doszło trzy lata temu. Z korespondencji wynika, że właściciel kwestionował wysokość wpłacanych przez lokatorkę kwot. Pani Jadwiga z kolei dowiedziała się, że właściciel nie zamierza oddać kaucji, którą kobieta miała wpłacić wynajmując lokal.
- Dałam 6 tys. zł kaucji. Dokładnie to biuro, które dysponowało moimi pieniędzmi. Kiedyś do niego [Franciszka J.] poszłam i powiedziałam, że jakby cokolwiek się ze mną stało, to proszę o przekazanie kaucji córce albo synowi. Usłyszałam, że nie ma czegoś takiego jak kaucja zwrotna. Powiedziałam, że kaucje zwrotne są wszędzie. Doszłam do wniosku, że nie będę mu płaciła, skoro należy mi się 6 tys. zł – tłumaczy pani Jadwiga.
Bez drzwi
Konflikt sięgnął zenitu pod koniec maja. Właściciel kamienicy, zamiast rozwiązać spór dotyczący wpłat czynszu w sądzie, po prostu zabrał pani Jadwidze drzwi do mieszkania.
- To była sobota, syn zrobił zakupy. Był tutaj, siedzimy, rozmawiamy i ktoś puka do drzwi. Syn się podniósł otworzył, a właściciel „bum”, zabrał drzwi. Powiedział, że są jego i je zabiera – opowiada kobieta. I dodaje: - Zadzwoniłam pod 112, przyjechali policjanci. Przejrzeli papiery i wyszło, że on to wszystko robi bezprawnie. Ale on uważa, że to są jego drzwi i podłoga i może robić, co chce – mówi Dudek.
Sprawą nadal zajmuje się policja.
- Postępowanie zmierza do postawienia zarzutów osobie, która nie stosuje się do obowiązujących przepisów prawa – mówi Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. I dodaje: - Dzielnicowy kontaktował się z właścicielem, w pewnym momencie właściciel zobowiązał się do wstawienia tych drzwi z powrotem, ale skończyło się na czczej obietnicy.
Pozbawiona drzwi kobieta założyła w ich miejscu płachtę.
- Wyjść z mieszkania nie mogę. W nocy zapalam sobie świeczuszkę, która wystarcza mi na pięć godzin. Cały czas czuwam, coś stuknie, puknie i moja głowa już leci i patrzę pod płachtę, bo tam widać, czy ktoś idzie – relacjonuje Dudek.
Sytuację pogarsza stan zdrowia kobiety.
- Jestem po operacji płuca, mam dwa segmenty prawego usunięte. Do tego dokooptowała krążeniówka i nogi. Nie mam, jak pójść do lekarza. Z kim zostawię mieszkanie i mój drobny dobytek?
Kamera
Poprosiliśmy o pilną pomoc działaczy Łódzkiego Stowarzyszenia Lokatorów. Podczas spotkania uwagę zwróciła kamera monitoringu zamontowana przez właściciela.
- Wszystko jest sfilmowane, nawet do lokatora powiedział na korytarzu: „Ja wszystko słyszę, nawet jak pod kamerą pierdniesz” – przywołuje 77-latka.
Udało nam się spotkać z Franciszkiem J. Mężczyzna nie jest postacią anonimową. Prowadzi pub i agencję, która zajmowała się m.in. ochroną demonstracji w obronie praworządności. Także sam aktywnie występował w obronie niezawisłych sędziów i przeciw łamaniu praw obywatelskich, chętnie korzysta też z okazji, by pozować do zdjęć ze znanymi politykami.
Zapytaliśmy Franiczka J., czy w umowie najmu z panią Dudek uwzględnił zgodę na monitoring?
- Właściciel nieruchomości na korytarzach, podwórkach, na budynkach ma takie prawo. Ja jestem u siebie i tamta kamienica też jest moja – stwierdził J. I zaznaczył: - Pani Jadwiga Dudek jest mi winna w tej chwili 17 tys. zł. Nie płaci komornego. Po 2018 roku nie wpłynęła ani jedna złotówka.
Zapytaliśmy, czy mężczyzna wziął kaucję za mieszkanie?
- Nie, żadnej kaucji od pani Dudek nie brałem. Pani Dudkowa zrobiła sobie wymyślankę, wprowadziła was w błąd – uważa J.
Jeśli mężczyzna nie wziął kaucji, to czemu nie eksmitował kobiety za niepłacenie czynszu?
- Do zeszłego roku nie wiedziałem, że ona nie płaci. Sprawa o eksmisję się nie odbyła dlatego, że pani Dudek nie odbierała powiadomień. I źle odsetki obliczyliśmy – stwierdza Franciszek J.
Dlaczego J. nie czekał na wyrok, tylko zabrał drzwi?
- Sąd odesłał mi moje papiery ze względu na to, że nie mógł się skontaktować z panią Dudek. Zrobiłem to tylko po to, żeby odebrała ode mnie powiadomienie w obecności policji – przekonuje.
Czy mężczyzna nie widzi sprzeczności pomiędzy działalnością publiczną, a tym, co robi w kamienicy?
- Tylko wyjąłem drzwi. Mnie wolno, to jest moja własność. Muszę się w jakiś sposób skontaktować z lokatorem.
Sprawdziliśmy wersję wydarzeń właściciela kamienicy w łódzkim sądzie. Okazało się, że pozew został zwrócony Franciszkowi J. wyłącznie z jego winy. Mimo wezwania sędziów nie sprecyzował, czego się w procesie domaga.
- Pierwszy raz było głośno w mediach o wydarzeniach w tej kamienicy w 2014 roku, czyli siedem lat temu. Również wyjęte zostały drzwi, ale też okna. Przez kilka miesięcy w mieszkaniu staruszki nie było ani drzwi, ani okien. On czuje się bardzo pewnie, sprawia wrażenie jakby nikogo się nie bał – uważa Agnieszka Wojciechowska, działaczka na rzecz ochrony praw lokatorów.
O sprawie pani Jadwigi poinformowaliśmy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, z którego pomocy kobieta nigdy nie korzystała. Pracownicy socjalni obiecali odwiedzić mieszkankę i pomóc jej znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Łódzkie Stowarzyszenie Lokatorów umówiło z kolei Jadwidze Dudek wizytę u adwokata, który za darmo doradzi jej, jak rozwiązać sądowy spór z kamienicznikiem.