- Jak idę spać przypominają mi się te wszystkie sytuacje, wymalowany samochód, śledzenie i gonienie. Wydaje mi się, że już nigdy do końca nie wyrzucę tego z pamięci. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że mnie coś takiego spotkało. Żyłem normalnie, pracowałem, a nagle na mojej drodze stanął człowiek, który wyrwał mi kawał życia – mówi Adam Wiankowski, ofiara stalkera.
Stalking i kara
Wiankowski poznał Łukasza D. przez internet, a gdy po kilku z spotkaniach postanowił zakończyć znajomość, D. zaczął go nękać i prześladować.
Historią kilkukrotnie zajmowaliśmy się w Uwadze! >
Pan Adam od Łukasza D. dostał m.in. SMS o treści „Jadę po kwas do sklepu”, a później zdjęcie żrącej substancji. Innym razem stalker zdewastował samochód Wiankowskiego.
Po trwającym prawie pół roku procesie, w ubiegłym tygodniu, Sąd Rejonowy w Łodzi wymierzył Łukaszowi D. karę 3,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności.
Ponadto Łukasz D. ma zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi przez osiem lat oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość nie mniejszą niż 100 metrów.
- Nie wiem, jak to by się skończyło, gdybyście państwo nie pomogli. Wyroki za znęcanie, stalking, to zazwyczaj niskie wyroki i są to wyroki w zawieszeniu – mówił po rozprawie Wiankowski.
- Zakaz zbliżania został wzmocniony o rzadko stosowaną instytucję, ale bardzo korzystną dla pokrzywdzonych, mianowicie oskarżony po opuszczeniu zakładu karnego będzie kontrolowany elektronicznie. Będzie miał na nodze obrączkę, dzięki której pokrzywdzeni, jeżeli oskarżony, by się zbliżał, będą o tym powiadomieni – mówi mec. Stefan Siwiński, adwokat Adama Wiankowskiego.
„Nie da mi spokoju”
Niestety wyrok nie powstrzymał Łukasza D.
- Kiedy, wszyscy wyszli z sali sądowej, Łukasz poprosił mojego pełnomocnika i przekazał, że jak wyjdzie z więzienia, to mi wtedy pokaże. Że mnie po prostu załatwi. Boję się, że spełni swoją zapowiedź i nie da mi spokoju – przypuszcza pan Adam.