Stalker nęka swoją ofiarę zza krat. Jak to możliwe?

TVN UWAGA! 5043057
TVN UWAGA! 316098
Choć prześladowca pana Adama trafił do aresztu, to koszmar młodego mężczyzny się nie skończył. Mężczyzna dalej odbiera telefony i listy od swojego stalkera. Dlaczego doszło do tak kuriozalnej sytuacji?

Adam Wiankowski z Łodzi półtora roku temu poznał przez internet Łukasza D. Po kilku spotkaniach pan Adam zakończył znajomość z 36-latkiem. To nie spodobało mężczyźnie, który zaczął go nękać i prześladować.

Proces

Po emisji naszych reportaży mężczyzna trafił do aresztu. W połowie lutego ruszył proces w tej sprawie.

ZOBACZ POPRZEDNI REPORTAŻ>

- Byłem już wtedy zakochany w Adamie, on o tym dobrze wiedział. Sam wyznawał mi uczucia. Moja złość i gniew przełożyła się na to, że pozakładałem Adamowi różne profile na portalach, z wpisami, że chce się umówić na seks, głównie po to, żeby nikt na niego nie zwrócił uwagi – tłumaczył przed sądem Łukasz D.

Gdy mężczyzna trafił do aresztu pan Adam myślał, że to koniec jego problemów. Tak się jednak nie stało. Zaczął znajdować w skrzynce pocztowej nadawane zza krat listy.

- W listach on pisze wprost, że zrobi wszystko, żeby być ze mną blisko, że zamieszka ze mną, że kupi mi auto, że nic się nie stało, że niedługo będzie i wszystko będzie w porządku i będziemy żyli szczęśliwie – przywołuje Adam Wiankowski.

- Jeden z takich listów był zaadresowany do Szymona, mojego partnera. D. informuje go, że po jego powrocie będzie musiał się wyprowadzić. Że się mną zaopiekuje. Że nic nie jest w stanie go powstrzymać – dodaje Wiankowski.

Nadawcą tych listów za każdym razem był ktoś inny.

- Zupełnie nieznane mi imiona i nazwiska. Łukasz w jednym z takich listów poprosił mnie, żebym pomógł w jego sprawie, że on się za to odwdzięczy i na pewno nie będę żałował. Wydaje mi się, że była to próba zmiany zeznań, żeby nie był obciążany – mówi Wiankowski i wskazuje, że każdy z listów miał stempel „ocenzurowano”.

- Ten areszt jest jakąś kpiną i to, że ludzie, którzy mają odpowiadać za nasze bezpieczeństwo nie są w stanie ustalić, co robi osadzony nad, którym mają 24 godzinny dozór. To jest nie do pomyślenia – denerwuje się pan Szymon.

- Cały czas myślę, co zrobić, w jaki sposób mogę postąpić, żeby ten człowiek się ode mnie odczepił – dodaje pan Wiankowski.

"Nigdzie mi nie uciekniesz"

W jaki sposób Łukasz D. wysłał listy do pana Adama?

- Działo się to za zgodą dwóch innych osadzonych. Były to życzenia świąteczne i urodzinowe, czyli karta „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin” i „Wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia”. Chciałem załagodzić konflikt między mną i Adamem – mówił przed sądem D.

Po zgłoszeniu sprawy prokuraturze, listy z aresztu przestały przychodzić. Gdy wydawało się, że nic podobnego już się nie wydarzy, pan Adam odebrał telefon, a w jego słuchawce usłyszał głos swojego prześladowcy.

Mężczyzna powiedział, że nigdy nie da spokoju panu Adamowi.

- Znajomy ma wirusa HIV. Wstrzyknę ci, nigdzie mi nie uciekniesz – słyszymy w nagraniu.

- Dostałem ataku paniki, bo nie wiedziałem, co się znowu dzieje. Jak to możliwe, że on jest w areszcie, a nęka mnie ponownie. Wykonywał połączenia, w których mi groził. Wzbudzał we mnie strach i stres. Nikt tego nie kontrolował, nikt tego nie przesłuchiwał, nikt nie sprawdzał, gdzie on dzwoni – mówi Wiankowski.

Jak to możliwe, że Łukasz D. zadzwonił z aresztu do pana Adama?

- Wszystko wskazuje na to, że podejrzany ubiegając się o wyrażenie zgody na kontakt telefoniczny ze swoim rzekomym bratem wskazał numer telefonu pokrzywdzonego – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Czy prokuratorzy nie sprawdzają telefonów wskazanych przez osadzonych?

- Przepisy, które dotyczą wyrażania zgody na kontakt telefoniczny nie określają wymogów sprawdzania numerów telefonów – dodaje Kopania.

Choć Łukasz D. wprowadził prokuraturę w błąd to zgodnie z procedurą zanim strażnik przekaże słuchawkę osadzonemu ma obowiązek potwierdzić tożsamość rozmówcy.

Także służbę więzienną zapytaliśmy, dlaczego doszło do połączenia telefonicznego z panem Adamem?

- Połączenie było wykonane zgodnie z zarządzeniem prokuratora i osoba, która odebrała telefon podała się, jako osoba, która jest wskazana z zarządzeniu – twierdzi por. Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy aresztu w Piotrkowie Trybunalskim i dodaje: Nie będziemy się wypowiadać w tej sprawie.

- Są rozbieżności, które wymagają wyjaśnienia. Zrobimy wszystko, aby je wyjaśnić i będziemy adekwatnie do ustaleń wyciągać wnioski – dodaje prokurator Kopania.

Niedawno oskarżony o stalking również złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez pana Adama.

- Twierdzi, że mężczyzna w zbyt daleki sposób ingeruje w jego prywatność, że w bezprawny sposób wykorzystuje jego wizerunek i dane osobowe. Będziemy w tej sprawie podejmować dalsze decyzje – mówi Kopania.

- Dla mnie najgorsze jest to, że nie widzę rozwiązania całej tej sytuacji. Nie potrafię sobie zaplanować przyszłości, bo cały czas mam w głowie, to, że on będzie jak cień. Na dzisiaj jedynym rozwiązaniem, które przychodzi mi do głowy jest spakować walizki i wyjechać za granicę – kwituje Wiankowski.

podziel się:

Pozostałe wiadomości