Miła, zawsze uśmiechnięta
35-letnia Agnieszka mieszkała w Legnicy. Studnia na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu skończyła z wyróżnieniem, ale nie mogła znaleźć pracy w zawodzie. Pracowała w recepcji, w dużej firmie transportowej, gdzie poznała Radosława R.
- Ich znajomość trwała dwa lata. To był bardzo burzliwy czas – opowiada Renata Osesik, matka Agnieszki.
- Był o nią cholernie zazdrosny, także bardzo porywczy. Jak coś nie było po jego myśli, potrafił być agresywny. Nie był skory, żeby dopasować się do towarzystwa. Mimo, że był trudny, kobiety lgnęły do niego. Z jedną się spotykał, a z pięcioma spał – dodaje znajoma Agnieszki.
W związku dochodziło do niepokojących incydentów.
- Kiedyś pojechali do Mielna. Córka zadzwoniła do mnie w środku nocy z płaczem. Wsiadłem w samochód i pojechałem na miejsce, zabrałem ją stamtąd. On spał w samochodzie, nawet nie wyszedł. Widziałem, że miała siniaki na rękach – opowiada Piotr Osesik, ojciec Agnieszki.
- Scenariusz się powtarzał. Rozchodzili się, on do niej pisał, błagał, obiecywał poprawę. Tak było kilka razy. W końcu córka zdecydowała, że to ostateczny koniec – dodaje mama 35-latki.
Rozstanie
Kiedy Agnieszka definitywnie chciała zakończyć znajomość, mężczyzna z zemsty założył jej konto na portalu randkowym. Wstawił jej zdjęcie, podał prawdziwe dane. Do ogłoszenia erotycznego dołączył także fikcyjne zdjęcia intymnych części kobiecego ciała.
- Podał jej prawdziwy numer telefonu przy tym ogłoszeniu, więc miała problem, bo dzwonili do niej panowie z propozycjami seksualnymi – opowiada znajoma ofiary.
- Widać było po niej, że bardzo przeżywa całą sytuację. Nie chciała przyznawać, że znów chodzi o niego, ale wiedziałam to. Choć nie mieliśmy pojęcia, że tak bardzo ją gnębi – dodaje matka 35-latki.
Agnieszka czuła się coraz bardziej osaczona. Radosław R. nachodził ją w domu, pisał, dzwonił, groził.
- To nie była zbrodnia w afekcie. On to miał zaplanowane. Powiedział nawet znajomym, że ją zabije. Widocznie nikt nie potraktował tych słów poważnie, bo nikt tego nie zgłosił – dodaje znajoma sprawcy.
Agnieszka poważnie traktowała groźby. Bała się o swoje życie, dlatego zgłosiła sprawę na policję sześć dni przed zabójstwem.
- Pokrzywdzona złożyła zawiadomienie, że mężczyzna grozi jej pozbawieniem życia i uszkodzeniem ciała. Złożyła wniosek o ściganie mężczyzny – mówi Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
- Analizujemy działania, jakie zostały podjęte do momentu tego zdarzenia. Wszelkie pytania należy kierować do prokuratur, które prowadzą śledztwo – komentuje nadkom. Kamil Rynkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Zaczaił się w bramie
Radosław Rz.zaczaił się na swoją byłą dziewczynę, kiedy ta wracała z pracy. Mężczyzna z zimną krwią strzelił jej w głowę, po czym zaczął uciekać.
- Z ustaleń śledztwa wynika, że mężczyzna kupił broń dzień przed zbrodnią. To była replika rewolweru czarnoprochowego. Mężczyzna uciekał z miejsca zdarzenia, został zatrzymany w innym powiecie w województwie dolnośląskim po kilku godzinach. W międzyczasie zadzwonił na numer alarmowy z informacją, że zastrzelił swoją dziewczynę – mówi Lidia Tkaczyszyn.
Zabójca Agnieszki został zatrzymany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie
- Od momentu zgłoszenia przez córkę zawiadomienia do tragedii minęło sześć dni. Policja nie zrobiła nic. Córka do zawiadomienia dołączyła MMS, który dostała od niego. W wiadomości było zdjęcie broni, z której chciał ją zabić. Nikt do niej nawet nie zadzwonił – mówi rozżalony ojciec ofiary.
W sprawie zachowania policjantów, po tym jak Agnieszka złożyła zawiadomienie o groźbach, toczy się odrębne postępowanie pod kątem niedopełnienia obowiązków przez policjantów. Prokuratura nie udziela informacji na ten temat, tłumacząc się dobrem śledztwa.
- Córka była dla nas wszystkim. Nie mamy nic, czuję się pusta, nasze życie jest bez celu – mówi matka ofiary
- Jesteśmy z żoną jak zombie, żywe trupy – kończy ojciec zamordowanej 35-latki.