Leczył dzieci bodźcem erotycznym?

Nowe wątki w sprawie Andrzeja S., podejrzanego o pedofilię. Leczenie bodźcem erotycznym - taka prawdopodobnie będzie linia obrony psychologa. Prokuratura przesłuchała pierwszych pacjentów psychologa - autystyczne dzieci.

- Widziałem cztery polaroidowe zdjęcia, to była pornografia dziecięca, dzisiaj żałuję że to oglądałem, nie wiem jak coś takiego może służyć do badań naukowych - mówi Jakub Dąbrowski, dziennikarz Radia Kolor. Zdjęcia z pornografią dziecięca zostały znalezione na śmietniku, nieopodal mieszkania Andrzeja S. Psycholog twierdził, że zdjęcia były mu potrzebne do badań i leczenia autystycznych dzieci. Najprawdopodobniej ta teza będzie linią obrony podejrzanego psychologa. Na śmietniku koło domu psychologa zabezpieczono ponad siedemset zdjęć z pornografią dziecięcą. Dzień po zatrzymaniu Andrzeja S. znaleziono jeszcze cztery zdjęcia, na których było między innymi rozebrane czteroletnie dziecko z wibratorem i naga dziewczynka z piłeczką między pośladkami. - Był najlepszy w leczeniu autystycznych dzieci - mówi profesor Janusz Czapiński, także psycholog. - Znam chłopca, którego S. leczył, dzisiaj chodzi do szkoły, zdołał tego chłopca wyprowadzić z autyzmu. Ten chłopiec był na zdjęciach. Andrzej Pawłowski jest wieloletnim przyjacielem Andrzeja S. Zrelacjonował nam rozmowę z obrońcą, który odmawia wszelkich kontaktów z dziennikarzami. Pawłowski nie wierzy w winę swojego przyjaciela. Potwierdza, że Andrzej S. leczył dzieci autystyczne, ale nie wierzy by mógł je wykorzystywać w jakikolwiek sposób. - Pierwszego dnia po zatrzymaniu Andrzej S mówił policjantce, że jest terapeutą leczy dzieci autystyczne, a te zdjęcia były mu potrzebne do terapii. Nie przyznał się do pedofilstwa - relacjonuje rozmowę z obrońcą psychologa Pawłowski. Pawłowski dowiedział się także od adwokata, że: ”bodziec erotyczny” miał pomóc wyjść dzieciom z autyzmu. Jednak o ”cudownych” metodach Andrzeja S. w leczeniu autyzmu nie wiedzieli ani specjaliści, ani rodzice chorych dzieci. Bliscy koledzy psychologa chcą wierzyć, że były to nowatorskie metody leczenia, Andrzeja S., a nie zboczenie. Jednak, eksperymenty naukowe i pracę badawcze trzeba zgłaszać, a Andrzej S. nigdy tego nie zrobił. - Nie jest wykluczone, że przyszedł mu taki pomysł do głowy, żeby w ten repertuar leczenia włączyć element seksu - uważa Czapiński. Prokuratura, która prowadzi sprawę rozpoczęła już przesłuchania nieletnich ofiar, psychologa Andrzeja S. Co działo się w jego gabinecie podczas terapii? Ma to wyjaśnić czworo chorych na autyzm dzieci. Jednak nie wiadomo czy jest to możliwe bowiem autystyczne dzieci mają utrudniony kontakt z rzeczywistością. Michał Wroniszewski Fundacja Synapsis - założonej przez rodziców autystycznych dzieci, potwierdza, że dzieci autystyczne są bezbronne. - Takie dziecko nie powie, że wujek robił z nim coś dziwnego - mówi Wroniszewski. - Od wielu lat prowadzimy terapie z autystycznymi dziećmi i nic mi nie wiadomo, by bodziec seksu miał być znaczący w leczeniu - mówi Maria Ratajczak Fundacja Synapsis. - Jedna czy dwie szokowe sesje na pewno nie pomogą wyjść dziecku z autyzmu, terapię ustawia się latami.

podziel się:

Pozostałe wiadomości