Blogerka, autorka książek
Marta Dymek od dziesięciu lat prowadzi kulinarny blog, który co miesiąc odwiedza ponad milion osób. Jest autorką książek kucharskich, w których promuje kuchnię roślinną. Jej przepisy w czasie pandemii stały się wielkim hitem w internecie.
- Moja kuchnia, czyli kuchnia roślinna, jest dla każdego. Zarówno dla tych, którzy gotują, bo muszą, żeby codziennie zjeść ciepły obiad, a także dla tych, którzy w kuchni lubią odkrywać nowe smaki. Sprawdzi się także u tych, którzy nie chcą wydać dużo, a zjeść smacznie i różnorodnie – wylicza Marta Dymek.
Propagatorka kuchni roślinnej nie namawia do kategorycznego odrzucenia mięsa w kuchni. Przekonuje, że jego ograniczenie może przynieść dobre rezultaty.
- Większość z nas chce ograniczać jedzenie mięsa. To najważniejsza zmiana. Dotychczas ten podział na mięsożerców i wegetarian skupiał się na tym, co nas dzieli. Bliższe jest mi patrzenie na to, co nas łączy. A łączy nas to, że możemy jeść mniej mięsa, albo nie jeść go wcale – dodaje Dymek.
Warto pozbyć się stereotypowego myślenia o gotowaniu bez mięsa.
- Panuje przekonanie, że kuchnia roślinna to domena ludzi młodych, wielkomiejskich, lewicowych, ale to mit. Jest wiele osób z małych miejscowości, żyjących według konserwatywnych zasad, które przejęte swoim zdrowiem, chcą jeść roślinnie – przekonuje blogerka.
Zmiany nawyków
Przepisy Marty Dymek wykorzystuje m.in. pani Monika. Roślinne zmiany w diecie swojej rodziny wprowadziła kilka lat temu. Razem z innymi kobietami z Koła Gospodyń Wiejskich MAK wzięły udział w warsztatach kulinarnych, na których roślinnego gotowania uczyła właśnie Marta Dymek.
- Kiedy zaczynaliśmy warsztaty usłyszałyśmy, że nikt nie będzie nas namawiał do odstawienia mięsa czy innych produktów odzwierzęcych, jak jajka czy mleko. My też zadeklarowałyśmy, że nie będziemy naszych rodzin nawracać na jedzenie stricte roślinne – opowiada Monika Mlazga.
- W tej diecie podoba mi się to, że nie zabija się zwierzaków, nie cierpią. Pamiętam czasy, jak mięso na wsi jadło się tylko na święta, teraz wracamy do korzeni – dodaje Kazimiera Ryżko.
W czasie pandemii Polacy zaczęli poszukiwać nowych kulinarnych inspiracji. Wielkim internetowym hitem okazały się mielone soczewicowe, które Marta Dymek zaproponowała w sieci.
- Dlaczego miałoby być tak, że nie jedząc mięsa, mielibyśmy stracić te wszystkie smaki i aromaty? Dla wielu z nas zapach rosołu czy smak pasztetu to wręcz rytuał – mówi Marta Dymek.
Robert Makłowicz przekonuje, że ograniczenie mięsa jest podejściem zdroworozsądkowym. Sam często gotuje i propaguje kuchnię roślinną.
- Nie dzielę kuchni. Jedyny podział, jaki uznaję, to na kuchnię dobrą i złą. To, co proponuje pani Marta zalicza się do kuchni dobrej – mówi Robert Makłowicz i dodaje: Pandemia mogła mieć wpływ na talerze Polaków, bo zaczęliśmy tyć. Ludzie doszli do wniosku, że zamiast kotleta, może warto sięgnąć po szpinak.
- Takie gotowanie na dziś wydaje mi się roztropniejsze. Gotowanie ze składników tanich i łatwo dostępnych. Wciąż mam ciągoty do kuchni i smaków egzotycznych, ale mam świadomość, że nie do każdego tymi smakami dotrę. Kuchnia roślinna faktycznie trafia do ludzi i mogę nią zmieniać rzeczywistość – kończy Marta Dymek.