Kto pomoże staruszce?

72-letnia kobieta jest dręczona przez swojego syna. Chociaż o jej tragedii wiedzą instytucje, nigdzie nie może znaleźć pomocy.

- Ty k...o mówi na mnie. Załatwia się na podłogę. Sika na krzesło – żali się 72-letnia Wiktoria Kowalska. Pani Wiktoria od lat utrzymuje 46-letniego syna alkoholika, którego wyrzuciła z domu żona. - Syn codziennie przychodzi pijany. Matka często nocuje na podwórku. Chodzi po podwórku cały dzień. Jest obwieszona wszystkim, co może zabrać, żeby jej nie okradł. Tak jest od lat – opowiadają sąsiedzi. Pan Adam pije od 17 roku życia. W nałóg wciągnął go ojciec alkoholik. Od kilku lat nie pracuje. Mimo to znajduje sposoby, by mieć pieniądze na wódkę. - Ktoś powinien się tym zająć. Bo jak ma napady, to może matkę zamordować. Zresztą zawsze jej mówi, że ją zabije – uważają sąsiedzi. Mężczyzna dobrze znany jest policji i straży miejskiej. - Od kwietnia do sierpnia tego roku policjanci przeprowadzili 26 interwencji. Matka zgłasza, że jej syn awanturuje się, jest pijany. Mówi, że wynosi rzeczy z domu, że ją bije – przyznaje Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. - Syn pani Wiktorii ma przedstawione zarzuty znęcania się nad matką. Prokuratura występowała z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania, bo zachodzi duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości nadal będzie się znęcać nad matką – mówi Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej. Sąd odrzucił wniosek prokuratury o tymczasowym aresztowaniu. Zastosował jedynie policyjny dozór. Przeciwko panu Adamowi toczą się dwa postępowania karne. Jedno zakończone aktem oskarżenia o znęcanie się nad matką, drugie jest w toku. O sytuacji pani Kowalskiej wie opieka społeczna, policja, prokuratura, sąd. Zdesperowana staruszka listownie prosiła o pomoc nawet prezydenta. Mimo że wszyscy oferują pomoc, pani Wiktoria nadal pozostaje w walce z synem alkoholikiem sama. - W tym momencie organy ścigania robią wszystko, co mogą. Sprawdzamy zachowanie pana podejrzanego - dodaje Renata Mazur. - Zgodnie z postanowieniem sądu mężczyzna ma dwa razy w tygodniu zgłaszać się do jednostki policji. I tak robi – mówi Anna Kędzierzawska. - Za każdym razem podejmowana jest interwencja pracownika socjalnego. Nie ma tak, że pani Wiktoria pozostaje bez wsparcia, bez opieki – twierdzi Aneta Jastrzebska z Domu Pomocy Społecznej. Pan Adam stale deklaruje chęć leczenia. Jednak nieraz już dowiódł, że są to czcze obietnice. Pani Wiktoria nie wierzy zapewnieniom syna. Najpierw pokładała nadzieje w tymczasowym aresztowaniu go. - Matka tak naprawdę nie chce, żeby on był karany. Jej zależy, żeby syn przestał pić – wyjaśnia Anna Kędzierzawska. Teraz kobieta liczy na decyzję sądu, która ma przymusić syna do zamkniętego leczenia. Jest to ostatnia deska ratunku, by wyciągnąć z nałogu syna. Czy skuteczna? - Policja może doprowadzić uzależnionego na leczenie stacjonarne, ale osoba w tym samym dniu może opuścić to leczenie z własnej woli. Ośrodek nie jest zmuszony do leczenia. To uzależniony jest zmuszony, żeby się leczyć. Dodatkowo, jeśli uzależniony nie przestrzega regulaminu ośrodka, to zostanie z niego usunięty. Największym przewinienie jest napicie się alkoholu – mówi Sławomir Chiliński, terapeuta z Centrum Odwykowego SP ZOZ. Sytuacja wydaje się patowa a prawo nieskuteczne. Pomocy potrzebuje nie tylko pan Adam, ale też Pani Wiktoria. Staruszka ma syndrom osoby współuzależnionej: jest zagubiona, zastraszona i pomimo przykrości, jakie jej wyrządza syn, cały czas go chroni. Zobacz także:Nie ma siły na męża furiata10 lat z tyranem Czy dowiodą winy ojca?

podziel się:

Pozostałe wiadomości