Kto dostanie się do publicznego przedszkola?

TVN UWAGA! 136030
Dostanie się do publicznego przedszkola w dużych miastach nie jest rzeczą prostą, bo brakuje w nich miejsc. Kilka miast w Polsce wprowadziło elektroniczny system naboru do placówek. Miał on uporządkować i ułatwić rekrutację. Jakie są doświadczenia rodziców? Jakie szanse mają dzieci na miejsce w przedszkolu?

Oliwka ma cztery lata. W zeszłym roku nie dostała się do państwowego przedszkola. Dzieckiem zajmuje się opiekunka. W tym roku rodzice Oliwki chcą ponownie starć się o przyjęcie do tego samego przedszkola. - Mamy nadzieję, że w tym roku dziecko pójdzie w końcu do przedszkola. Zależy nam, żeby kontaktowało się z rówieśnikami. To jest bezwzględny wymóg, żeby dziecko poprawnie się rozwijało – przyznaje tata Oliwki. Zapisy do placówek miał ułatwić system internetowy. Wraz z system wprowadzono kryteria, które decydują o kolejności przyjmowania dzieci do przedszkola. Pierwszeństwo w przyjęciu mają dzieci samotnych lub niepełnosprawnych rodziców, następnie dzieci umieszczone w rodzinach zastępczych, a dopiero potem dzieci pracujących rodziców. Jednak ostatecznie to nie program komputerowy a dyrektorzy przedszkoli zdecydują o tym, kto będzie przyjęty do ich placówki. Dyrektorzy przedszkoli przyznają, że system rekrutacji ma braki. Między innymi nie uwzględnia sytuacji, w jakiej żyją poszczególne rodziny. Ponieważ w tym roku obowiązkowo do przedszkoli muszą iść pięciolatki, rodzice młodszych dzieci obawiają się, że zabraknie dla nich miejsc. W ubiegłym roku w Warszawie z kwitkiem zostało odprawionych ok. trzech tysięcy trzylatków. Ile będzie miejsc w tym roku wciąż nie wiadomo, bo teraz część dzieci pójdzie do zerówek w szkołach. Alternatywą dla przedszkoli publicznych są przedszkola prywatne. Jednak tu za opiekę rodzice muszą zapłacić o wiele więcej. Za pobyt w przedszkolu publicznym płaci się od 170 do 270 zł. Miesiąc w przedszkolu niepublicznym kosztuje od 300 do 1300 zł. Przedszkola publiczne zazwyczaj odbiegają wielkością i standardem wyposażenia od prywatnych. Większość z nich mieści się w budynkach wybudowanych nawet kilkadziesiąt lat temu. Do każdej takiej placówki uczęszcza co najmniej kilkadziesiąt dzieci. Grupy mają tu najmniej 25 osób. Są przedszkola, w których ich liczebność wzrasta do 35. Atutem placówek publicznych jest to, że mają ściśle określony program wychowawczy i edukacyjny przygotowany przez ministerstwo edukacji.

podziel się:

Pozostałe wiadomości