Cztery miesiące temu po raz pierwszy zajęliśmy się sprawą brutalnych napadów na pograniczu województw podkarpackiego i świętokrzyskiego. Od ponad dwóch lat grasuje tam wyjątkowo zuchwała i bezwzględna grupa bandytów. Przestępcy przychodzą nocą, włamują się przez okno i terroryzują domowników. Są wyjątkowo brutalni. Kradną wyłącznie pieniądze. O tym, kim są bandyci, wiedzą wszyscy mieszkańcy Majdanu Królewskiego. Jeden z nich pokazał reporterce UWAGI! domy, w których mieszkają. To kumple z więzienia, nigdzie nie pracują, mimo to mają pieniądze. Podczas wizyty ekipy UWAGI! w Tarnobrzegu odbywały się huczne obchody dnia policjanta. Wielu funkcjonariuszy dostało dyplomy za aktywny udział w programie ”Bezpieczne Miasto”. Bez znaczenia był fakt, że od ponad dwóch lat nie mogą złapać szajki bandytów. Policjanci są do tego stopnia bezradni, że w ściśle tajne śledztwo, o którym rzecznik udzielał nam szczątkowych informacji, zaangażowano okolicznych proboszczów. Księża mają z ambony apelować do mieszkańców o pomoc policji w złapaniu bandytów. Po realizacji pierwszego reportażu rzecznik policji poinformował nas, że policjanci wszczęli nocą pościg za podejrzanym busem. Samochód skręcił do lasu. Zatrzymano jednego mężczyznę, pozostali dwaj uciekli. W aucie znaleziono łomy i kominiarki. W trzy miesiące po tamtym zdarzeniu rzecznik podaje zupełnie inną wersję. - W samochodzie nie zatrzymano żadnego człowieka – mówi Wiesław Dybaś. – Dopiero potem ustalono, czyj to samochód. Nie mogę dziś powiedzieć, do kogo należały łomy i kominiarki. Ofiarami bandytów było starsze małżeństwo z Majdanu Królewskiego. Oboje bestialsko pobici w ciężkim stanie trafili do szpitala. Po napadzie, chory na raka pan Franciszek całkowicie się załamał. Niecałe trzy miesiące po napadzie zmarł. - Zobaczyłam w drzwiach dwóch napastników w kominiarkach, jak wciągają mamę do pokoju – opowiada Anna S., mieszkanka Majdanu Królewskiego. – Przyłożył mamie pistolet do głowy i powiedział: „Jeśli nie dasz mi zaraz pieniędzy, zabiję ci matkę”. Bandyci systematycznie przeczesują obszar między Sandomierzem, Staszowem, Mielcem, Kolbuszową. Mieszkańców wiosek ogarnęła psychoza strachu. Tym bardziej, że policja okazuje się zupełnie bezsilna w walce z przestępcami. Do tej pory nie udało się schwytać żadnego z nich. Policja nie radzi sobie z koordynacją pracy komisariatów, zeznania i odciski palców zbierane są nawet po kilku tygodniach, po napadach nie ma blokad ulic. W kwietniu, kiedy kręciliśmy pierwszy reportaż, policja zapewniała, że nie minie kilka dni i sprawcy znajdą się pod kluczem. - Cały czas pracujemy nad tą sprawą i to jest najważniejsze – mówi dziś Wiesław Dybaś, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. – Są wytypowani podejrzani, ale nikomu nie przedstawiono zarzutów. Najważniejsze są dowody, dzięki nim sprawcy znajdą się na długie lata w więzieniu. Policja już czwarty miesiąc czeka na ekspertyzy zabezpieczonych dowodów. A tymczasem doszło do kolejnego napadu. Starsze małżeństwo z Beszyc straciło oszczędności życia. - Jeden związał ręce żonie, a drugi kopnął mnie, rurką uderzył w nogi – mówi mężczyzna. – Kazał, żebym mu pokazał, gdzie są pieniądze. Pokazałem, że pod dywanem.