Krzysztof Szewczyk

Zawsze elegancki, o nienagannych manierach. Jednym słowem dżentelmen. Uwielbiany przez kobiety. Krzysztof Szewczyk był pierwszym, który w polskiej telewizji puszczał zachodnie teledyski. Największą popularność przyniósł mu Jarmark – program wnoszący odrobinę koloru w szarą rzeczywistość Polski lat osiemdziesiątych.

- Był zawsze elegancki w sensie doboru muzyki oraz prezencji, no i mówił po szwedzku – wspomina Tadeusz Sznuk, dziennikarz Polskiego Radia. – Poczucie humoru też miał bardziej szwedzkie niż polskie, co też mi się bardzo podobało. - Kobiety uwielbiają go za to, że jest przystojny, wysoki i ma poczucie humoru – mówi Maria Szabłowska, dziennikarka muzyczna. - Moja cała redakcja go uwielbiała – mówi Bożena Walter, była dziennikarka Telewizji Polskiej. Jarmark – program prowadzony przez Szewczyka, Pijanowskiego i Zientarskiego był sztandarową pozycją rozrywkową telewizji polskiej drugiej połowy lat osiemdziesiątych. Wszystkim trzem prowadzącym przyniósł ogromną popularność. Do dziś wspominany jest przez widzów jako odtrutka na ówczesną szarą rzeczywistość. – Byłam szefową magazynu muzycznego Camerata, poświęconego głównie muzyce poważnej - mówi Bożena Walter. - To było w latach siedemdziesiątych. Któregoś dnia przyszedł do mnie bardzo elegancki, bardzo przystojny młody człowiek, nowocześnie ubrany. Wyróżniał się na tle ogólnej szarości tamtych czasów. Przyszedł z propozycją, ze chce robić programy rozrywkowe. Był bardzo przy tym poważny, aż za bardzo, jak na rozrywkę, która ma reprezentować. Byłam zaskoczona, jak potrafił się swobodnie znaleźć w studiu Jarmarku. - Miał kiedyś autorskie spotkanie z publicznością – mówi Włodzimierz Zientarski, współprowadzący Jarmark. – Obsiadły go fanki, na nas w ogóle nie zwracały uwagi. Jedna z nich siadła mu na kolanach i zapytała: panie Krzysztofie, dlaczego pan jest taki piękny? Sława Krzysztofa Szewczyka sięgnęła poza granice Polski. Ogromną popularnością cieszy się on w Szwecji, a przynajmniej na jej południu, gdzie od ponad 20 lat jest dyrektorem Bałtyckiego Konkursu Piosenki, w ramach festiwalu w Karlshamn. - Pamiętam, kiedy pojawił się tu po raz pierwszy, niektórzy ludzie mieli wątpliwości, czy osoba z Polski powinna być szefem konkursu piosenki – mówi Sven-Ake Svensson , burmistrz Karlshamn. - Nie sądzę, aby dzisiaj ktokolwiek miał co do tego jakieś wątpliwości. On zna się na muzyce, zna artystów i wielu innych ludzi. Jest bardzo przydatny dla festiwalu i myślę, że może czuć się obywatelem Karlshamn. - Kiedy myślę o jakimś sukcesie życiowym, to myślę, że to był ten moment, kiedy zacząłem współpracę z festiwalem w Karlshamn – mówi Krzysztof Szewczyk. – Był tu wtedy starszy Szwed, który już przez kilkanaście lat organizował ten festiwal, zaczęliśmy razem współpracować. Po dwóch latach zaczął się dziwnie zachowywać, robić niepotrzebną konkurencję. Kiedyś, gdy tu przyjechałem zobaczyłem coś, co mnie powaliło. Ten facet, przy znajomości lokalnego dziennikarza napisał tutaj w prasie paszkwil na mój temat, że ja tu przyjeżdżam, że coś fotografuję, kręcę się, jakiś totalny absurd. - Tamten człowiek był osobą trudną i konfliktową – mówi Conny Nilsson, producent Festiwalu Bałtyckiego w Karlshamn. - Nikogo nie słuchał i nie potrafił współpracować. Jeśli nie było wiadomo, czego od ciebie oczekuje, to wspólna praca była bardzo utrudniona. Krzysztof i ja możemy usiąść razem i dogadać się, jakie rozwiązanie będzie ostatecznie najlepsze. Ale z tamtym człowiekiem to był duży problem. - Prawda była tak, że jego w końcu zwolnili, a mi zaproponowali jego miejsce – mówi Krzysztof Szewczyk. Ze Szwecją łączy Szewczyka nie tylko festiwal, ale też kontakty biznesowe. Od 17 lat jego firma sprzedaje w Polsce znane marki szwedzkich kosmetyków. Jednak w pracy też nie zawsze jest poważnym biznesmenem. Choć firma zapewnia Szewczykowi luksusowe życie, to najważniejszą życiową pasją wciąż pozostaje muzyka. Popularność zdobytą w Jarmarku ugruntował programem Wideoteka Dorosłego Człowieka, prowadzonym na przełomie ubiegłego i obecnego wieku wraz z Marią Szabłowską. Zamiłowanie do muzyki oraz zmysł do robienia interesów Krzysztof Szewczyk wyniósł z domu rodzinnego. Ojciec pracował w showbiznesie. Matka, łączniczka Armii Krajowej, do dziś działa w Komisji Historii Kobiet w Walce o Niepodległość, choć ma już 90 lat. - Rodzice nauczyli mnie punktualności – mówi Krzysztof Szewczyk. – Nauczyli mnie też uczciwości i szacunku do innych.

podziel się:

Pozostałe wiadomości