Aneta Krawczyk w grudniu ubiegłego roku na łamach prasy oskarżyła wiceprzewodniczącego Samoobrony, posła Stanisława Łyżwińskiego o to, że w zamian za zatrudnienie w swoim biurze domagał się od niej świadczenia usług seksualnych. Twierdziła także, że Łyżwiński jest ojcem jej dziecka. Badania DNA, zlecone przez prokuraturę, tego nie potwierdziły. Politycy Samoobrony stanęli w obronie Łyżwińskiego, Anetę Krawczyk przedstawiali jako niewiarygodną kobietę lekkich obyczajów, której zeznaniom nie warto ufać. - Było ciężko – mówi Aneta Krawczyk. – Miałam wątpliwości, czy zgodzić się na wywiad, ale nie żałuję podjętej wtedy decyzji. Teraz mam tyle energii, że wystarczy na dalszą walkę.Swoim optymizmem mogłabym zarazić jeszcze wiele innych dziewczyn, by zgłosiły się do prokuratury. Śledztwo, które po zeznaniach Krawczyk podjęła prokuratura, doprowadziło do postawienia Łyżwińskiemu szeregu zarzutów. Pojawiają się w nich nazwiska innych kobiet, które poseł miał nakłaniać do stosunków seksualnych. Krawczyk jest przekonana, że są jeszcze inne, tak jak ona zmuszane przez posła do seksu. Krawczyk odpiera zarzuty, że w czasie, gdy zaszła w ciążę, obcowała cieleśnie z innymi mężczyznami. Testowi na ojcostwo oprócz Łyżwińskiego poddano także sześciu innych mężczyzn. - Ich nazwiska pojawiły się w zeznaniach świadków Łyżwińskiego – mówi Aneta Krawczyk. – Nawet nie znam ich nazwisk. Chodziło o zniszczenie mojej reputacji. Dodaje, że o tym, co robi Łyżwiński wiedzieli wszyscy. Dlaczego więc został opiekunem partyjnej młodzieżówki? Krawczyk mówi, że na to stanowisko powołał go sam przewodniczący Lepper, być może był to rodzaj nagrody. Obaj panowie, zdaniem Krawczyk, mieli bardzo dobre relacje. - Osoby, które znajdują się w sytuacjach intymnych, mając świadomość, że to, co robią, jest czymś złym, muszą mieć do siebie zaufanie – mówi Aneta Krawczyk. – I tak było między Łyżwińskim a Lepperem – ogromna poufałość. Prokuratura dała wiarę zeznaniom Anety Krawczyk i pozostałych domniemanych ofiar Łyżwińskiego. Sejm w najbliższym czasie zdecyduje o tym, czy pozbawi go poselskiego immunitetu, potem może nawet wydać zgodę na jego aresztowanie. - Nieszczęściem Stanisława Łyżwińskiego było to, że został posłem – konkluduje Aneta Krawczyk. – Od władzy przewróciło mu się w głowie. Władza sprawiła, że poczuł się bezkarny, być może spodobało mu się to, że może manipulować ludźmi. Zobacz także:Wzlot i upadek Stanisława ŁyżwińskiegoSeks afera: Nowy świadekSeks afera: Pierwsze zarzuty