Kraj lewych rent

Za lewą rentę w Polsce trzeba zapłacić od pięciu do siedmiu i pół tysiąca złotych. Według Banku Światowego - 50 proc. otrzymujących w Polsce rentę załatwiło ją sobie dzięki łapówce.

Co roku, niemal w każdej części kraju wybuchają afery związane z kupowaniem rent w ZUS-ie. Rocznie z budżetu państwa na wypłatę rent wydaje się prawie 25 miliardów złotych. Szacuje się, że 4 miliardy to renty wyłudzone. Wg ekspertów, kwota ta może przekraczać nawet 12 miliardów. Oznacza to, że dziesięciu pracujących Polaków utrzymuje dwóch „lewych” rencistów. W każdą z rentowych afer zamieszani są lekarze orzecznicy, którzy za łapówki powiększają armię rencistów. Według Julii Pitery, z Transaprency International, organizacji zajmującej się ujawnianiem korupcji, to zorganizowany proceder wyłudzania pieniędzy z ZUS-u. Jego uczestnikami są pracownicy ZUS-u i pośrednicy, którzy kierują starających się o rentę do lekarzy specjalistów. Ci wystawiają zaświadczenie. Pośrednik za swoją „usługę” bierze od 300 do 1 000 zł, lekarz specjalista – od 1 000 do 1 500 zł, pracownik ZUS – 800 – 1 000 zł, wreszcie lekarz orzecznik – co najmniej 2 000 zł. Za lewą rentę w Polsce trzeba zapłacić od pięciu do siedmiu i pół tysiąca złotych. - Zadzwonił do nas czytelnik i wskazał człowieka, u którego można załatwić rentę – mówi Ziemowit Nowak, dziennikarz „Gazety Wyborczej”. – Zaprowadził mnie do jednego z najbardziej znanych w Kielcach kardiologów. Ten, nie zapytał mnie nawet, co mi dolega, ale od razu zaczął się zastanawiać, jak by mi pomóc w załatwieniu renty. Śledztwo wykazało, że w wystawianie fikcyjnych zaświadczeń zamieszany był także ordynator szpitala. Do aresztu trafił lekarz orzecznik z 10-letnim stażem i lekarz nadzorujący orzeczników. Jednak w wielu przypadkach oszustom nie udaje się niczego udowodnić. Łapówki trafiają do nich przez pośredników. Pacjent nie ma więc dowodów, że zapłacił lekarzowi. - Pacjenci nie zeznają, że ja od nich brałem jakiekolwiek pieniądze – powiedział, podejrzany o przyjmowanie łapówek lekarz i zamknął dziennikarce drzwi przed nosem. Podobny problem z „lewymi” rentami miała przed laty Holandia. U nas, mimo alarmujących danych, kończy się tylko na zapowiedziach ukrócenia rujnującego budżet ZUS-u procederu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości