Kosztowny błąd eksperta

Pomyłka urzędnika państwowego może być bardzo kosztowna. Przekonał się o tym mieszkaniec Szczecina, który przez siedem miesięcy nie mógł korzystać z własnego samochodu. Mimo błędu eksperta, sąd nie przyznał mu odszkodowania.

Grzegorz Krupczyński ciężko pracował, by móc kupić sobie wymarzony model mercedesa. - Marzyłem o tym samochodzie – opowiada. – Długo czekaliśmy z żoną, aż będzie nas stać, żeby go kupić. Cieszyliśmy się nim tylko pół roku. Potem został nam zabrany. Szczecińscy policjanci otrzymali informację, że numery silnika w samochodzie należącym do Krupczyńskiego zostały przebite. Potwierdził to w swojej opinii biegły sądowy zatrudniony w laboratorium kryminalistyki Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Grzegorz Krupczyński był jednak pewien, że zaszła pomyłka i dlatego z własnej kieszeni opłacił kolejne ekspertyzy. Każda potwierdzała jego wersję i wykluczała przebijanie numerów. Prokuratura nie uznawała jednak tych opinii. Samochód przetrzymywano na policyjnym parkingu. Wydano go dopiero po trzeciej ekspertyzie. - To był kiedyś ładny samochód – mówi świadek odbioru auta. – Ale wrócił w opłakanym stanie. Szyby i dach pootwierane, zakurzony w środku, koło bez powietrza, mnóstwo rys, cały zderzak odrapany. Jakby ktoś to złośliwie zrobił. Może nie złośliwie, ale na pewno celowo. Przyznaje to sam biegły. - Ja nie oszczędzam na samochodzie, jeżeli są ku temu istotne podstawy – mówi Jerzy S., rzeczoznawca, który zajmował się mercedesem. – Usuwam zarówno warstwę lakieru, jak i występującą pod nią masę szpachlową. Aż do czystej blachy. Odzyskanie auta kosztowało kilkanaście tysięcy złotych. Tyle musiał zapłacić Grzegorz Krupczyński za ekspertyzy, adwokata, a także za doprowadzenie mercedesa do pierwotnego stanu. Nic dziwnego, że postanowił ubiegać się o odszkodowanie. Sąd uznał jednak, że nic mu się nie należy. - Ten pan może czuć się pokrzywdzony – przyznaje Tomasz Szaj ze szczecińskiego Sądu Rejonowego. – Czym innym jest jednak jego subiektywne odczucie, a czym innym obiektywna odpowiedzialność skarbu państwa za ewentualne szkody. Sąd pierwszej instancji rozpatrywał sprawę odszkodowania prawie dwa lata i w końcu oddalił pozew. Konsekwencji nie poniósł też biegły, który wydał krzywdzącą opinię. Nadal pracuje w szczecińskiej policji. Winę za zaistniałą sytuację ponoszą przepisy Kodeksu Cywilnego, które mówią, że odszkodowanie można wypłacić tylko w przypadku, gdy przełożeni lub sąd uznają winę urzędnika państwowego. Przepisy w Kodeksie Cywilny dotyczące takich sytuacji zmienią się z końcem wrzesnia br.

podziel się:

Pozostałe wiadomości