Przedstawiamy dalszy ciąg historii, którą prezentowaliśmy wczoraj w Uwadze! Skala dramatu, jakiego doświadczyły dzieci z małej wsi na Podkarpaciu poraża.
Finał poszukiwań
Ratownicy dwie doby poszukiwali zaginionego 13-letniego Daniela. Chłopiec został znaleziony przez ratowników górskich i policjantów w lesie, około pięć kilometrów od domu.
- Był wychłodzony. W pierwszym momencie nie wiedział nawet jak się nazywa. Szedł bez butów, w podartych spodniach – mówi uczestniczący w poszukiwaniach ratownik.
Do przetransportowania chłopca wezwano helikopter lotniczego pogotowia ratunkowego.
- Dziecko odnaleziono żywe. Wszystko wskazuje na to, że jest w dobrym stanie. Najprawdopodobniej zabłądził. Helikopter przetransportuje go prosto do szpitala – mówił na miejscu prokurator Marcin Bobola.
W trakcie poszukiwań chłopca, z jego domu do pogotowia opiekuńczego zabrano pozostałe dziewięcioro rodzeństwa. Skala zaangażowania służb na miejscu wskazywała, że mamy do czynienia ze sprawą znacznie poważniejszą, niż tylko zaginięcie 13-latka.
Osoba, która w czasie poszukiwań skontaktowała się z naszą redakcją przekazała nam wstrząsające informacje, z których wynikało, że skala cierpienia dzieci wykracza daleko poza samą przemoc fizyczną.
Szokujące odkrycie
W trakcie oględzin domu Daniela, śledczy dokonali szokującego odkrycia.
- Przez przypadek znaleziono zakrwawioną bieliznę małej dziewczynki - powiedział nasz informator.
Matka dziesięciorga dzieci podczas przesłuchania zdecydowała się mówić.
- Z jej relacji wynikało, że ojciec z tymi dziećmi sypia. Na niej to nie robiło wrażenia. Chodziło jej tylko o to, by nie robił dzieciom krzywdy – dodaje.
Podejrzany 37-letni mężczyzna został zatrzymany.
- Dziewczynka miała obdukcję. Lekarz stwierdził, że doszło do penetracji. Inne dzieci, sześcioletnie i trzyletnie również były molestowane. Matka stwierdziła, że mąż się tam też paluszkami bawił – przyznał nasz informator.
- Byłam raz świadkiem sytuacji, w której jeden z młodszych chłopców odgrywał na jednej z sióstr scenę seksu. Co tam się działo za zamkniętymi drzwiami, nie wie nikt – dodaje krewna dzieci.
Nikt nic nie widział
Cześć dzieci jest już w wieku szkolnym. Ze względu na swoje upośledzenie miały nauczanie indywidualne.
- Toczy się śledztwo. Do wyjaśnienia sprawy nie chcę nic komentować. Dzieci ani nie chodziły głodne, ani zaniedbane. Zdarzało się, owszem, że były niedomyte, ale przy takiej ilości dzieci w domu, to się może zdarzyć – twierdzi dyrektor szkoły i dodaje: Raz była taka sytuacja z Danielem, że nauczycielka podejrzewała, że został uderzony, bo miał ślady na twarzy. Od razu zgłosiliśmy to do GOPS-u.
Molestowana siedmioletnia dziewczynka przebywa w szpitalu. Pozostałe dzieci zostały zabrane do pogotowia opiekuńczego. Według mieszkańców wsi, pomoc społeczna była informowana o problemach w tym domu. Odwiedzał ich asystent rodzinny
- Pierwszy raz słyszę te informacje. Z naszej strony wszystko było prowadzone poprawnie. Rodzina z nami współpracowała – mówi Anna Jarema z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nozdrzcu.
Jak to możliwe, że nikt nie widział krzywdy dzieci?
- Z tą rodziną pracowali asystent rodziny, pracownik socjalny i opiekunki. Łącznie trzy, cztery osoby. O wszystkim będę powiadamiać organy nadzoru i prokuraturę – wylicza Anna Jaremna i dodaje: Wydaje mi się, że na swój sposób, tym dzieciom było w ich domu dobrze.
37-letniemu ojcu dziesięciorga dzieci postawiono zarzut doprowadzenia córki do czynności seksualnych. Decyzją sądu został aresztowany. Prokuratura ustala, czy reszta rodzeństwa też była ofiarą molestowania.
- Brakuje słów, by opisać tego człowieka. To diabeł wcielony – kończy krewna dzieci.
TVN UWAGA! 1795769