Czy 7-letni Oliwier chorował na Covid-19? „Niech pani nie drąży, dla dobra statystyk”

TVN UWAGA! 322381
Siedmioletni syn państwa Baczyńskich został uznany za osobę zakażoną. Pod adresem rodziny zaczęły padać obelgi, a nawet życzenia śmierci. Według matki wynik testu na koronawirusa u jej syna był błędny.

Cała rodzinna poddana testom

Rodzina Baczyńskich została poddana testom na obecność koronawirusa.

- Mój wynik był na drugi dzień po badaniu. Był ujemny. Po północy zadzwoniła do mnie pani z sanepidu i powiedziała, że mąż także ma taki wynik, ale syn niestety dodatni. Całą noc nie mogłam zasnąć, płakałam, nie wiedziałam co dalej – opowiada Milena Baczyńska, matka chłopca.

Pani Milena pojechała z synem na oddział zakaźny.

- Kiedy byłam w szpitalu, moja przyjaciółka wysyłała mi dużo wiadomości z hejtem w sieci skierowanym w naszą stronę. Była mowa o ukamienowaniu, egzekucjach, że syn powinien być w piwnicy – opowiada matka Oliwiera.Zobacz też: W MSWiA testują nowy sposób wykrywania COVID-19

W ciągu kolejnych 24 godzin chłopcu zrobiono kolejne dwa testy w szpitalu w Poznaniu. Wyniki obu były negatywne. Nikt z rodziny chłopca również nie był chory. Mimo to, Oliwier został wpisany na listę ozdrowieńców. - Nie ma takiej możliwości, aby pani syn został wykreślony z rejestru ozdrowieńców. Nie będę pani tłumaczyć dlaczego – mówił pani Milenie pracownik sanepidu.

- Wydaje mi się, że urzędnicy od początku mnie zbywali. Odsyłano mnie z jednego do drugiego urzędu, kiedy chciałam się czegoś dowiedzieć – komentuje Baczyńska.

Pani Milena zdecydowała się sprawdzić laboratoryjnie, czy w krwi chłopca znajdują się przeciwciała na koronawirusa, aby zweryfikować czy chłopiec był w ogóle chory.

- Wyniki badań pokazują, że raczej do kontaktu z wirusem nie doszło. Gdyby doszło, przeciwciała powinny być na wysokim poziomie. Tutaj mamy w dwóch klasach wynik ujemny – komentuje dr Tomasz Anyszek.

Czy mogło dojść do pomyłki?

- Wyniki fałszywie dodatnie wymazu nie są często spotykane. Przyczyn może być kilka: zamian materiału do analizy, co jest bardzo niebezpieczne. Wtedy mamy do czynienia nie tylko z fałszywie rozpoznanym chorym, ale także zdrowym, który został nim fałszywie uznany – dodaje dr Anyszek.

- Zadzwonił do mnie pan z urzędu, który prosił, żebym się uspokoiła, nie drążyła tematu, nic z tym nie robiła. Dla dobra statystyk – kończy Milena Baczyńska.

Zobacz też: Ile dzieci zachorowało w Polsce na COVID-19?

podziel się:

Pozostałe wiadomości