Krzysztof Kosmalski od kilkunastu lat mieszka w niewielkiej wsi w okolicach Nakła nad Notecią. Mężczyzna twierdzi, że niemalże od momentu sprowadzenia się w to miejsce, nie może poradzić sobie z uporczywym sąsiadem. - Ten jednostronny konflikt trwa już od 12 lat. Trwa eskalacja zachowań, staje się coraz bardziej agresywny. Żadna z metod, która była do tej pory zastosowana, nie wywarła wpływu na zachowanie ani na zmianę postępowania – mówi Krzysztof Kosmalski. Pan Krzysztof mieszkał w Bydgoszczy. Przeprowadził się do Trzeciewnicy, bo chciał zamieszkać dalej od miasta i znaleźć spokój. - Tutaj, jako nowy, nie pozwoliłem na różne zachowania, które sąsiad wyczyniał. Potrafił przez cały tydzień puszczać głośno muzykę, latem, kiedy okna są otwarte, nie można było spać. W końcu zadzwoniłem po straż miejską, żeby to uciszyć. Od tego momentu to się zaczęło, że jestem tu przybłędą, że się wpieprzam. To było w 2004 roku – pierwsza sprawa ugodowa, negocjacyjna. Zakończyła się ugodą i przeprosinami, ale nic to nie dało – opowiada Krzysztof Kosmalski. Policja interweniuje podczas konfliktów od 2008 roku. Lista spraw prowadzonych przez funkcjonariuszy jest długa. - Czasami sprawy kończą się na interwencji i pouczeniu stron o tym, że mogą dochodzić swoich roszczeń w postępowaniu cywilnym. A czasami kończą się przyjęciem zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, przestępstwa gróźb karalnych czy uporczywego nękania. Czasami sprawy kończą się odmową wszczęcia postępowania karnego, ponieważ nie mamy do czynienia z przestępstwem – mówi nadkom. Monika Chlebicz, Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy. Prokuratura zajmuje się sporem między mężczyznami od sześciu lat. Raz doszło do ugody w procesie cywilnym. - Oskarżony zobowiązał się do przeproszenia stron, zadośćuczynienia w kwocie 6 tysięcy złotych, przeproszenia na łamach lokalnej prasy. Na kanwie tego zdarzenia, ma on roszczenia finansowe wobec państwa K. I tu między innymi twierdzi, że bezprawnie wypłacił im te roszczenia, chociaż na podstawie orzeczenia sądowego – mówi Piotr Glanc, zastępca Prokuratora Rejonowego w Nakle nad Notecią. Przed sądem pomiędzy mężczyznami toczyło się pięć spraw karnych i jedna cywilna. Biegli uznali, że Edmund K. jest zdrowy psychicznie. Został skazany najpierw na grzywnę, a potem na trzy miesiące w zawieszeniu na dwa lata. To najprawdopodobniej nie koniec sądowych batalii pomiędzy sąsiadami. - Jeżeli ma się cały czas kontakt z tą osobą, co do której jest się uprzedzonym, to nawet błahostka może spowodować, że dochodzi do nieprzyjemnej wymiany zdań czy nawet gróźb. W emocjach i nerwach ludzie mówią dużo rzeczy – uważa Renata Kowalska, Sąd Rejonowy w Szubinie, Oddział zamiejscowy w Nakle nad Notecią. Na wniosek sądu, kilka lat temu, przeprowadzano mediacje między oboma mężczyznami, jednak nie dały one rezultatu. - To jest typowy sąsiedzki konflikt. Do lokalnej małej społeczności, zżytej z sobą, przychodzi ktoś nowy, kto reprezentuje inne zachowania, i inny stosunek do tych zachowań. Stara się swój system wartości czy zachowań w jakiś sposób narzucić. Tutaj u nich to jest już konflikt na poziomie wartości: honor, duma, ambicja. Drugi to konflikt relacji między nimi – uważa Jerzy Książek, prezes Polskiego Centrum Mediacji. Czy sąsiedzi dojdą do porozumienia? Na razie, niestety, nic na to nie wskazuje. Wczoraj w sądzie w Nakle rozpoczęła się kolejna sprawa, którą Krzysztof Kosmalski założył Edmundowi K. Oskarża sąsiada o groźby karalne i zniesławienie.