Wokaliści niszowych zespołów disco polo: Mnich oraz Boy Flash, wypłynęli w lokalnych mediach na fali hejtu i kłótni o pieniądze. Spór trwa od ponad dwóch lat.
- Jest chory, wymyśla. Jego brat mnie oskarża, że ukradłem mu laptopa, dwa telefony i rower. Wymyślają różne rzeczy, żeby mi zaszkodzić – przekonuje Marcin Wójcik.
- Obrażam go, ponieważ on też mnie obraża. On mnie pierwszy obraża, ja go drugi obrażam – stwierdza Łukasz Langowski.
Spotkanie
Wójcik poznał Langowskiego podczas koncertu w Skórczu (Pomorskie).
- Podszedł do mnie i powiedział, że chciałby robić muzykę disco polo, chciałby śpiewać. Poprosił mnie o pomoc, że chciałby zaistnieć – opowiada Wójcik. Muzyk Mnicha zgodził się pomóc Langowskiemu.
Tak rozpoczęły się ich wspólne koncerty.
- On się pali na scenę. Występował, ale nigdy ze mną nie śpiewał. Stał z pochodniami – podkreśla Wójcik.
Hejt w internecie rozpoczął się, od kiedy Wójcik wypowiedział wynajem mieszkania muzykowi Boy Flash.
- Zapytał, czy mógłby zamieszkać z nami na jakiś czas, bo chciałby pracować w Bydgoszczy, zarabiać pieniądze. Załatwiłem mu pracę – przyznaje Wójcik.
- Daliśmy mu pokój, miał płacić – dodaje Katarzyna Zielińska, partnerka Wójcika.
Pewnego dnia relacja między Wójcikiem i Langowskim popsuła się.
- Wróciłem po nocce, jego nie było. Uciekł okradając mnie, zabrał pieniądze, tablet, słuchawki, czapkę. Poszedłem na komisariat, starałem się to nagłośnić – opowiada Wójcik.
Wulgarne wpisy
Od kiedy Łukasz Langowski wyprowadził się z mieszkania Wójcika, w internecie zaczęły pojawiać się wulgarne i obraźliwe wpisy pod adresem wokalisty, jego partnerki oraz chorego na autyzm syna. Langowski miał upublicznić także adres zamieszkania rodziny, a na portalu randkowym dla homoseksualistów, zamieścić ogłoszenie i zdjęcie Marcina Wójcika.
- Myślę, że taką drogą nic się nie osiągnie, ale ja przestaje, a Marcin Wójcik dalej rozpoczyna wojnę. Ja do niego nie piszę, on się do mnie odzywa się na telefon – stwierdza.
Sprawa trafiła do sądu. Za znieważanie i zniesławienie rodziny Wójcika i jego partnerki, Łukasz Langowski oraz jego brat, zostali skazani na trzy miesiące ograniczenia wolności. Mieli wykonywać w tym czasie prace społeczne. Rodzinie, przyznano trzy tysiące złotych zadośćuczynienia. Jednak wyrok nie złagodził sporu.
- Dzwoni do Marcina, nagrywa się na pocztę, wypisuje wulgaryzmy. Czego mogę spodziewać się po nim? On obraża mnie i dziecko. Nie wiem, co mu do głowy strzeli, czy nie przyjedzie i nie podpali mi mieszkania, czy nie pójdzie do pracy do Marcina i nie zrobi krzywdy – zastanawia się Katarzyna Zielińska.
Dlaczego Langowski po wyroku nie przestał obrażać Wójcika?
- A dlaczego pan Marcin robi o mnie brzydkie filmiki, szkaluje mnie. Dlaczego to robi? Dlaczego są te konflikty? Chodzi o pieniądze. O wielkie pieniądze, które mu dałem. Miał zrobić wideoklip, muzykę.
„Marzę o życiu scenicznym”
Łukasz Langowski pochodzi ze Skórcza, z zawodu jest cukiernikiem. Pracuje w piekarni. Ale chciałby robić coś innego. Dwa lata temu założył zespół Boy Flash. Jak twierdzi, znajomość, współpraca oraz ustalenia z Marcinem Wójcikiem miały pomóc mu w rozwoju kariery.
- Na pewno nie marzę o szarym życiu. Tutaj życie jest szare. Marzę o życiu scenicznym - ludzie, wywiady. Czuję się w tym. Muzyka, aktorstwo. Śpiewam, tworzę muzykę. Mam utwór, teraz będzie kolejny – zapowiada Langowski.
Mimo, że Boy Flash czuje się pokrzywdzony, Marcin Wójcik złożył na policji, kolejne zawiadomienia dotyczące nękania jego rodziny.
- Jestem bardzo znerwicowany przez niego i całą sytuację. Nie da się z nim rozmawiać. Jego to śmieszy - mówi Wójcik
- Co zawiniliśmy? To żeśmy mu pomogli? Mam nadzieję, że w końcu się uspokoi - mówi Zielińska.
Czy konflikt zatoczy koło i muzycy pogodzą się? Czy dojdzie do kolejnych procesów sądowych? Póki co, Wójcik czeka na zasądzone pieniądze.